Witam.
Jest tyle zabaw na blogach, że trudno się oprzeć by nie wziąć w nich udziału. Ja dołożyłam sobie jeszcze jedną w Haftach Agaty..
Publikacje postów z postępami w haftowaniu, mają być w każdą pierwszą sobotę miesiąca. Nie wiem jak odbierzecie moją pracę, ale jest ona bez konturów, za to z mnóstwem zwisających nitek.Nie mając całości wzoru, tylko jego fragment, zastosowałam metodę parkowania nitek, przez co i konturów nie zrobiłam. W wrześniowym poście pokazałam kanwę białą 20ct, do tegoż wzorku, ale doszłam do wniosku, że fajnie będzie wyglądał haft na 18ct, koloru jasnego beżu. Skoro zestaw nici był przygotowany, to nic nie stało na przeszkodzie by "machnąć" takie drugie ksero. Haftowało się miło i szybko w moim wydaniu mulina Ariadna w jedną nitkę w obu przypadkach dlatego powstają dwa obrazki, nie jeden.
Jako, że jestem uziemiona z nogą w gipsie, wybaczcie ten krótki wpis. Jeszcze tylko fotki hafcików.
Kanwa 20ct.
kanwa 18ct już z większym zapasem po wszystkich bokach.
I żeby nie było, iż ściemniam oba hafty razem; a na deser:
moja nieszczęśliwa nóżka w gipsie. Nawet nie pytajcie, jak do tego doszło, bo jestem obolała na całym ciele, nie tylko w tej kostce. Lekkie złamanie w obrębie stawu skokowego i bez gipsowego pancerza się nie obyło, a moja głupota przekroczyła wszelkie granice. Teraz " cierp ciało, kiedyś chciało", i nauczka na przyszłość mniej ryzykanctwa.
Tak więc do następnego poczytania, oglądania, baj, baj
Słomiany zapał z haftem w tle
Moje zmagania z haftem krzyżykowym,trochę porad z życia wziętych i nie tylko...
sobota, 1 października 2016
niedziela, 25 września 2016
Cętkowany wrzesień u Danutki.
Witam.
Serdecznie witam Violcię ML, która zasiliła moich obserwatorów. Kochana, czuj się jak u siebie, inspiruj ile wlezie, bo po to jest ten blog i zaglądaj kiedy tylko najdzie Cię ochota.
Kochani III sezon kolorków u Danutki, zapowiedział się bardzo ciekawie i banerek to wyjaśni, bo przytaczać znaczenie tego słowa nie będę, Danusia to zrobiła u siebie:
Tak wyglądał w trakcie pracy, zauważcie, że wyszywałam bez linii pomocniczych, co nie często mi się zdarza. Taki stan był na 16.09, czyli prawie 10 dni temu.
Teraz po oprawieniu kilka wersji, bo nie mogę się zdecydować, która fotka lepsza;Szefowa jeśli zaakceptuje, wybierze tę odpowiednią;
Danusiu, chciałaś lamparta, masz kocicę w lamparciej skórze, co Ty na to, mogę spać spokojnie?
A Wy jak myślicie, będzie mi to zaliczone?
Teraz nie przedłużam, bo Stefan głodny czeka na przekąskę, więc trzeba go nakarmić.
Ps. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod "psikusowym" postem, a trzy dziewczyny tj. Agnieszka z Dobranocne twory, Małgosia X i Madzia Al lienor, już wkrótce staną się posiadaczkami przyborników z igielnikami.
Dzisiaj króciutko i w jednym temacie, do następnego poczytania, oglądania, baj, baj.
wtorek, 20 września 2016
Pół żartem, pół serio - zróbmy sobie psikusa.
Witam bardzo serdecznie.
Jak wam wiadomo u Gosi Burczyk z, do dzisiaj trwa zabawa pod wymownym tytułem, który wyjaśnia banerek poniżej:
W komentarzu pod jej postem wyraziłam chęć wzięcia udziału w tym wyzwaniu, nie pobierając banerka do zabawy, bo nie byłam pewna czy uda mi się zdążyć z moim wymysłem. Mam nadzieję, że Gosia wybaczy mi ten nietakt, ale w moim pasku bocznym jest już tyle banerków, że ja sama się w nich gubię. Gosieńko kochana , nie bij mnie za to. Po wczorajszym podesłaniu fotek ma Gosinego maila, dostałam zgodę dopuszczającą moją pracę, ale musiałam zrobić lepsze fotki, przy dziennym świetle.
Pomysł klarował się dość krótko, bo wiedziałam, jaki hafcik zrobię, tylko zastosowanie go praktyczne musiało jeszcze się wykluć i takim sposobem powstało coś praktycznego, a zarazem z małym przymrużeniem oka. Osądźcie sami, czy to nie jest "psikusowe".
Skromniutka filcowa saszetka, no może przyborniczek podręczny, dla każdej nawet nie szyjącej osóbki. To wyposażenie może się znaleźć w tymże schoweczku, a widoczne na hafciku/igielniku/ wpięte szpileczki dowodzą, że można się z tego uśmiać.
Podaje wymiary :filcowa saszetka 11 na 14 cm, igielniczek z buźką 7 na 8 cm. Wzorek buźki pozyskany jakiś czas temu od Renatki Pawlickiej, wykonany na kanwie 20ct, jedną nitką Ariadny, według mojej kolorystyki, a nieco inną jego wersję prezentowałam kiedyś na wyzwanie kolorystyczne u Danutki, którą wszyscy znamy.
Teraz pokażę w stanie rozpakowanym to moje "ustrojstwo":
Wszystko jest na swoim miejscu. Widać, że igielnik jest odczepiany, a sznureczki z kwiatuszkami, zwisające po bokach są do przymocowywania go po napełnieniu saszetki, krawieckimi przydasiami. To czarne obok to gumeczka, która spina pojemniczek zzawartością.
Wszystko wykonane ręcznie przy pomocy igieł i nitek, różnego rodzaju z posiadanych w domu materiałów.
Jeszcze jedno ujęcie tego "psikusowego" przybornika:
BUŹCE w tym igielniku, niestraszne są szpileczki, bo mimo ukłucia wydaje dźwięk HA HA...
Oczywiście, przeznaczenie może być inne, to już zależy od ewentualnej użytkowniczki tego kompleciku, a ja nie widzę przeszkód, by kogoś nim obdarować. To, jak są chętni? W przypadku wielu zgłoszeń będzie losowanie.
Edycja 22.09.- Chętni się znaleźli, więc decyduję, że lista zamknięta. Wybrane osoby będą mieć swoje przyborniki, już wkrótce.
Jakoś niekoniecznie jest to śmieszne, ale mój humorek też jest taki bardziej na poważnie.
Wymieniłam wcześniej Renatkę Pawlicką, a teraz oficjalnie witam ją w gronie moich obserwatorów, bo zdecydowała się do nich dołączyć. Baw się dobrze, inspiruj, czuj się jak u siebie i zostań na dłużej, jeśli uważasz, że warto.
Miało być śmiesznie, a wyszło, jak wyszło, co potwierdza tytuł posta. Znikam do następnych zaplanowanych/ ewenement u mnie/ prac. Do następnego poczytania, już wkrótce, baj, baj.
Jak wam wiadomo u Gosi Burczyk z, do dzisiaj trwa zabawa pod wymownym tytułem, który wyjaśnia banerek poniżej:
W komentarzu pod jej postem wyraziłam chęć wzięcia udziału w tym wyzwaniu, nie pobierając banerka do zabawy, bo nie byłam pewna czy uda mi się zdążyć z moim wymysłem. Mam nadzieję, że Gosia wybaczy mi ten nietakt, ale w moim pasku bocznym jest już tyle banerków, że ja sama się w nich gubię. Gosieńko kochana , nie bij mnie za to. Po wczorajszym podesłaniu fotek ma Gosinego maila, dostałam zgodę dopuszczającą moją pracę, ale musiałam zrobić lepsze fotki, przy dziennym świetle.
Pomysł klarował się dość krótko, bo wiedziałam, jaki hafcik zrobię, tylko zastosowanie go praktyczne musiało jeszcze się wykluć i takim sposobem powstało coś praktycznego, a zarazem z małym przymrużeniem oka. Osądźcie sami, czy to nie jest "psikusowe".
Skromniutka filcowa saszetka, no może przyborniczek podręczny, dla każdej nawet nie szyjącej osóbki. To wyposażenie może się znaleźć w tymże schoweczku, a widoczne na hafciku/igielniku/ wpięte szpileczki dowodzą, że można się z tego uśmiać.
Podaje wymiary :filcowa saszetka 11 na 14 cm, igielniczek z buźką 7 na 8 cm. Wzorek buźki pozyskany jakiś czas temu od Renatki Pawlickiej, wykonany na kanwie 20ct, jedną nitką Ariadny, według mojej kolorystyki, a nieco inną jego wersję prezentowałam kiedyś na wyzwanie kolorystyczne u Danutki, którą wszyscy znamy.
Teraz pokażę w stanie rozpakowanym to moje "ustrojstwo":
Wszystko jest na swoim miejscu. Widać, że igielnik jest odczepiany, a sznureczki z kwiatuszkami, zwisające po bokach są do przymocowywania go po napełnieniu saszetki, krawieckimi przydasiami. To czarne obok to gumeczka, która spina pojemniczek zzawartością.
Wszystko wykonane ręcznie przy pomocy igieł i nitek, różnego rodzaju z posiadanych w domu materiałów.
Jeszcze jedno ujęcie tego "psikusowego" przybornika:
BUŹCE w tym igielniku, niestraszne są szpileczki, bo mimo ukłucia wydaje dźwięk HA HA...
Oczywiście, przeznaczenie może być inne, to już zależy od ewentualnej użytkowniczki tego kompleciku, a ja nie widzę przeszkód, by kogoś nim obdarować. To, jak są chętni? W przypadku wielu zgłoszeń będzie losowanie.
Edycja 22.09.- Chętni się znaleźli, więc decyduję, że lista zamknięta. Wybrane osoby będą mieć swoje przyborniki, już wkrótce.
Jakoś niekoniecznie jest to śmieszne, ale mój humorek też jest taki bardziej na poważnie.
Wymieniłam wcześniej Renatkę Pawlicką, a teraz oficjalnie witam ją w gronie moich obserwatorów, bo zdecydowała się do nich dołączyć. Baw się dobrze, inspiruj, czuj się jak u siebie i zostań na dłużej, jeśli uważasz, że warto.
Miało być śmiesznie, a wyszło, jak wyszło, co potwierdza tytuł posta. Znikam do następnych zaplanowanych/ ewenement u mnie/ prac. Do następnego poczytania, już wkrótce, baj, baj.
piątek, 16 września 2016
A-U-A w kartkach i nie tylko.
Witajcie Kochani.
Pojawiam się i znikam. Złośliwość rzeczy martwych ostatnio u mnie rządzi i nic na to nie poradzę. Komp wrócił z przeglądu gwarancyjnego, więc mogę wreszcie coś napisać. Zaległości w komentowaniu waszych blogów mam ogromne, ale może teraz je nadrobię.
Kolejny literkowy tytuł się pokazał, bo zasypię Was dzisiaj pracami na trzy zabawy blogowe.
Zacznę od nie kartkowej, czyli od Wyzwania kwiatowego u Agatki, gdzie tym razem rządzi - banerek:
NAGIETEK
Gdy tylko pokazał się post z tytułowym kwiatuszkiem, stwierdziłam, że czas najwyższy zrobić haft z nim, a jako inspiracją był wzór z HP Igłą malowane -2/6 z 2015 r, autorstwa p.Grażyny Semla. Oczywiście mnie interesował tylko kwiatek, ale w ostatecznym rachunku, pojawiła się też filiżanka z parującą herbatką. Odpuściłam sobie konturowy dzbanuszek, bo serwetka jest po to, by coś na niej postawić, np. dzbanek z herbatką.
Wymiary serwetki w cm: 30 x 48. Kanwa nie Aida 18 ct, kolor naturalny, mulina Ariadna w jedną nitkę, według proponowanej, przez autorkę kolorystyki. Sam haft podszyty flizeliną od spodu, całość obszyta ściegiem prostym tak, by uzyskać strzępienie się nitek po bokach serwetki - do pewnej granicy. Czas na fotki w zbliżeniu na haft i na całość.
Zdjęcie w zbliżeniu na haft wykonane na blacie stołu, ale jako całość, już na innym podłożu, bo nie miałam dobrego światła dziennego i fotki wychodziły fatalne. Wiecie, że fotograf ze mnie marny, ale staram się uchwycić to, co najważniejsze.
Mam nadzieję, że Agatce taka wersja nagietka serwetkowego przypadnie do gustu, a może innym także.
Teraz zgodnie z rozpiską, czas na U, czyli Ulę , gdzie miała być karteczka z.........:
ŚNIEŻYNKA
Oczywiście karteczka taka powstała, może nie tak piękna, jak pokazała Ula w swoim poście, ale jest mojego skromnego autorstwa - tak z głowy, bez schematu - oczywiście śnieżynka, nie kartka.
Tym razem na granatowej kanwie chyba 14ct, otrzymanej kiedyś od Izy Hebdy, w jedną nitkę koloru białego, muliny Ariadny. Zresztą co tu dużo opowiadać, lepiej popatrzeć, więc:
Bardziej prosta nie mogła być, a łezkowy /taki mi się wyciął/ napis z ubiegłorocznej wymianki urodzinowej od Hubki, baza kartkowa w kolorze biskupim co zresztą widać.
Literka A, końcowa, to nasza Anulka Iwańska, i jej wytyczne w banerku:
Przystępujemy do prezentacji kartek na to wyzwanie:
Łoś lub renifer, nawet Ania zaproponowała wspólny wzorek do haftowania, więc skorzystałam.
Na kanwie 20ct " z odzysku"/ po wypruciu nieskończonego większego haftu/ zrobiłam tego zwierzaka, - kanwa pokolorowana kredką pastelową, bo z bieli niewiele w niej pozostało, ale hafcik się zmieścił:
Trochę fotka przekłamuje kolor, ale kredka jest koloru zielonego, może jeszcze trochę ją " podrasuję", by zyskała na wyrazistości.
Druga karteczka na Wielkanoc z zajączkiem w jajku wylądowała. Zajączek był dużo wcześniej, nadprogramowo wyszyty i teraz tylko w jajko go zamknęłam i dodałam napis Wesołych Świąt, zagościł na kartonikowej bazie. Na upartego, to ta kartka mogłaby i do trzeciej propozycji koronkowej być zaliczona, ale ja nie z tych co na łatwiznę idą.:
Ponieważ powyższa kartka była zamienna z okazjonalną dla nauczyciela, a ja takiej nie potrzebowałam, więc na to konto powstały dwie z koronkami i haftami oczywiście.
Proste, ale wszystkie haftowane, mam nadzieję, że Anula zadowolona.
Na koniec oczywiście kolaż, zrobiony jako fotka z logiem bloga, bo teraz tylko tak jestem w stanie robić kolaże.
Witam oficjalnie na moim blogu Magdalenę Betlej, która teraz dołączyła do grona Obserwatorów, a obserwuje i komentuje od bardzo dawna. Madziu, jak wszystkim życzę Ci byś czułą się tu dobrze i czerpała inspiracje pełnymi garściami do swoich celów.
Miejmy nadzieję, że już na tak długo, nie będę milknąć, bo kolejne hafciki na publikację w wyzwaniach blogowych czekają.
Do następnego poczytania, oglądania, baj, baj.
Pojawiam się i znikam. Złośliwość rzeczy martwych ostatnio u mnie rządzi i nic na to nie poradzę. Komp wrócił z przeglądu gwarancyjnego, więc mogę wreszcie coś napisać. Zaległości w komentowaniu waszych blogów mam ogromne, ale może teraz je nadrobię.
Kolejny literkowy tytuł się pokazał, bo zasypię Was dzisiaj pracami na trzy zabawy blogowe.
Zacznę od nie kartkowej, czyli od Wyzwania kwiatowego u Agatki, gdzie tym razem rządzi - banerek:
NAGIETEK
Gdy tylko pokazał się post z tytułowym kwiatuszkiem, stwierdziłam, że czas najwyższy zrobić haft z nim, a jako inspiracją był wzór z HP Igłą malowane -2/6 z 2015 r, autorstwa p.Grażyny Semla. Oczywiście mnie interesował tylko kwiatek, ale w ostatecznym rachunku, pojawiła się też filiżanka z parującą herbatką. Odpuściłam sobie konturowy dzbanuszek, bo serwetka jest po to, by coś na niej postawić, np. dzbanek z herbatką.
Wymiary serwetki w cm: 30 x 48. Kanwa nie Aida 18 ct, kolor naturalny, mulina Ariadna w jedną nitkę, według proponowanej, przez autorkę kolorystyki. Sam haft podszyty flizeliną od spodu, całość obszyta ściegiem prostym tak, by uzyskać strzępienie się nitek po bokach serwetki - do pewnej granicy. Czas na fotki w zbliżeniu na haft i na całość.
Zdjęcie w zbliżeniu na haft wykonane na blacie stołu, ale jako całość, już na innym podłożu, bo nie miałam dobrego światła dziennego i fotki wychodziły fatalne. Wiecie, że fotograf ze mnie marny, ale staram się uchwycić to, co najważniejsze.
Mam nadzieję, że Agatce taka wersja nagietka serwetkowego przypadnie do gustu, a może innym także.
Teraz zgodnie z rozpiską, czas na U, czyli Ulę , gdzie miała być karteczka z.........:
ŚNIEŻYNKA
Oczywiście karteczka taka powstała, może nie tak piękna, jak pokazała Ula w swoim poście, ale jest mojego skromnego autorstwa - tak z głowy, bez schematu - oczywiście śnieżynka, nie kartka.
Tym razem na granatowej kanwie chyba 14ct, otrzymanej kiedyś od Izy Hebdy, w jedną nitkę koloru białego, muliny Ariadny. Zresztą co tu dużo opowiadać, lepiej popatrzeć, więc:
Bardziej prosta nie mogła być, a łezkowy /taki mi się wyciął/ napis z ubiegłorocznej wymianki urodzinowej od Hubki, baza kartkowa w kolorze biskupim co zresztą widać.
Literka A, końcowa, to nasza Anulka Iwańska, i jej wytyczne w banerku:
Przystępujemy do prezentacji kartek na to wyzwanie:
Łoś lub renifer, nawet Ania zaproponowała wspólny wzorek do haftowania, więc skorzystałam.
Na kanwie 20ct " z odzysku"/ po wypruciu nieskończonego większego haftu/ zrobiłam tego zwierzaka, - kanwa pokolorowana kredką pastelową, bo z bieli niewiele w niej pozostało, ale hafcik się zmieścił:
Trochę fotka przekłamuje kolor, ale kredka jest koloru zielonego, może jeszcze trochę ją " podrasuję", by zyskała na wyrazistości.
Druga karteczka na Wielkanoc z zajączkiem w jajku wylądowała. Zajączek był dużo wcześniej, nadprogramowo wyszyty i teraz tylko w jajko go zamknęłam i dodałam napis Wesołych Świąt, zagościł na kartonikowej bazie. Na upartego, to ta kartka mogłaby i do trzeciej propozycji koronkowej być zaliczona, ale ja nie z tych co na łatwiznę idą.:
Ponieważ powyższa kartka była zamienna z okazjonalną dla nauczyciela, a ja takiej nie potrzebowałam, więc na to konto powstały dwie z koronkami i haftami oczywiście.
Proste, ale wszystkie haftowane, mam nadzieję, że Anula zadowolona.
Na koniec oczywiście kolaż, zrobiony jako fotka z logiem bloga, bo teraz tylko tak jestem w stanie robić kolaże.
Witam oficjalnie na moim blogu Magdalenę Betlej, która teraz dołączyła do grona Obserwatorów, a obserwuje i komentuje od bardzo dawna. Madziu, jak wszystkim życzę Ci byś czułą się tu dobrze i czerpała inspiracje pełnymi garściami do swoich celów.
Miejmy nadzieję, że już na tak długo, nie będę milknąć, bo kolejne hafciki na publikację w wyzwaniach blogowych czekają.
Do następnego poczytania, oglądania, baj, baj.
poniedziałek, 5 września 2016
Wrześniowy Hasiok u Reni i Sal u Agaty.
Witam.
Mamy 5 dzień miesiąca, więc czas na pokazanie naszych śmietniczków, czyli Hasiok u Reni:
Słoiczek robi się coraz pełniejszy, a to za sprawą mniejszej aktywności w blogosferze i zajmowaniem się robótkami. Oto dowód na poniższych fotkach:
Prawda, że przybywa niteczek, jeszcze troszkę i zacznę ubijać pałką by zmieścić następne porcyjki.
W tytule posta jest napisane, że przystępuję do kolejnej zabawy, tym razem na blogu Hafty Agaty,
Byłam dość niezdecydowana, ale znając swoją asertywność dla samej siebie, nie potrafiłam się oprzeć tej zabawie. Hafcik od dawna mi się podobał, tylko motywacji brakowało, więc " raz kozie śmierć", jedna zabawa więcej do obskoczenia, cóż to dla mnie. Ważne, że hafciarskie wyzwanie podejmuję na starcie i przygotowania pewne też poczyniłam, oto one:
Brakuje jeszcze tylko mulinek do kompletu, ale mam je już rozpisane, co widać na wydruku. Bedzie to taki mały przerywnik w innych projektach i zabawach, ale dam radę; muszę dać radę, bo bardzo tego chcę. Niektóre dziewczyny, jak czytałam komentarze u Agatki, mają już tę stronkę wyhaftowaną, ale pierwsze odsłony nastąpią dopiero w październiku, więc i moja też wtedy się pokaże.
Ponieważ grono obserwatorów ciągle mi się rozrasta, a ja tego na bieżąco nie wychwytuję, to teraz zbiorowo witam Gosia K, aeljot, bestalencie blog, Kasia Reguła-Lubińska, Wanda D. /Wybaczcie, że po nickach was podaję, ale tak jest prościej/.
Kochane dziewczynki, serdecznie Was witam i na dłużej do pozostania zapraszam. Czujcie się, jak u siebie i w komentarzach wyrażajcie to, co wam serce dyktuje, jestem otwarta na każde słowo od was.)
Nie będę się rozpisywać, bo moc roboty przede mną, a ze wszystkim chcę zdążyć o czasie.
Taki refleksyjny, o niczym post by się przydał, tylko słowa nie bardzo chcą się wydobyć na światło bloga, a przemyśleń sporo.
Do następnego poczytania, mam nadzieję o ciekawszych sprawach; baj, baj.)
Mamy 5 dzień miesiąca, więc czas na pokazanie naszych śmietniczków, czyli Hasiok u Reni:
Słoiczek robi się coraz pełniejszy, a to za sprawą mniejszej aktywności w blogosferze i zajmowaniem się robótkami. Oto dowód na poniższych fotkach:
Prawda, że przybywa niteczek, jeszcze troszkę i zacznę ubijać pałką by zmieścić następne porcyjki.
W tytule posta jest napisane, że przystępuję do kolejnej zabawy, tym razem na blogu Hafty Agaty,
Byłam dość niezdecydowana, ale znając swoją asertywność dla samej siebie, nie potrafiłam się oprzeć tej zabawie. Hafcik od dawna mi się podobał, tylko motywacji brakowało, więc " raz kozie śmierć", jedna zabawa więcej do obskoczenia, cóż to dla mnie. Ważne, że hafciarskie wyzwanie podejmuję na starcie i przygotowania pewne też poczyniłam, oto one:
Brakuje jeszcze tylko mulinek do kompletu, ale mam je już rozpisane, co widać na wydruku. Bedzie to taki mały przerywnik w innych projektach i zabawach, ale dam radę; muszę dać radę, bo bardzo tego chcę. Niektóre dziewczyny, jak czytałam komentarze u Agatki, mają już tę stronkę wyhaftowaną, ale pierwsze odsłony nastąpią dopiero w październiku, więc i moja też wtedy się pokaże.
Ponieważ grono obserwatorów ciągle mi się rozrasta, a ja tego na bieżąco nie wychwytuję, to teraz zbiorowo witam Gosia K, aeljot, bestalencie blog, Kasia Reguła-Lubińska, Wanda D. /Wybaczcie, że po nickach was podaję, ale tak jest prościej/.
Kochane dziewczynki, serdecznie Was witam i na dłużej do pozostania zapraszam. Czujcie się, jak u siebie i w komentarzach wyrażajcie to, co wam serce dyktuje, jestem otwarta na każde słowo od was.)
Nie będę się rozpisywać, bo moc roboty przede mną, a ze wszystkim chcę zdążyć o czasie.
Taki refleksyjny, o niczym post by się przydał, tylko słowa nie bardzo chcą się wydobyć na światło bloga, a przemyśleń sporo.
Do następnego poczytania, mam nadzieję o ciekawszych sprawach; baj, baj.)
środa, 31 sierpnia 2016
A.D.A i pozamiatane zabawy na sierpień.
Witajcie Kochani.
Sierpień się kończy, moja psychika w rozsypce, a dlaczego to już tłumaczyłam w poprzednim poście. Nadal z obawami zasiadam do komputera, nie wspominając o nowym telefonie, którego oswajam i też się go boję. Nie mam jednak wyjścia, muszę to wszystko jakoś oswoić i wywiązać się z zabaw, do których mam sentyment.
Tytuł bardzo przewrotny. Z pierwszych liter imion dziewczyn utworzył mi się taki wykropkowany skrót i swoją obecnością zaszczycą nas po kolei Agatka, Danutka, Ada. Łączy te imiona fakt, że moje dzisiejsze prace będą miały jeden wymiar, mianowicie zakładkowy, bo Ada zamyka tę listę.
Tak więc po kolei Agatka , i banerek na początek:
Miał być i jest, Słonecznik wyhaftowany na mojej ulubionej kanwie 20 ct, muliną Ariadna w jedną nitkę. Wzorek z domowych gazetowych zbiorów HP 2/2013, projekt Mariola Grzybek. W pierwotnej wersji miała być z nim karteczka ale ostatecznie powstała zakładka, taka trochę inna, bo prostokątna i kto wie, czy kiedyś na karteczce, jako tag nie wyląduje, bo jest taka możliwość. Usztywniona, zabezpieczona na brzegach szyciem maszynowym, może być prana i prasowana bez obaw. Tak wygląda:
Dookoła zakładki ułożyłam też kwiatuszki ze wstążek, jakie udało mi się zrobić w kolorze słonecznikowym, ale same są też na poniższej fotce:
Tym sposobem pierwsze zadanie zakończone, czas na drugie, czyli literka D, jak Danutka,
i znowu banerek :
Zabawa na dwa miesiące rozłożona, to i fajnie, nie muszę rozpisywać się co do ulubionych smaków lodów, czy też kolorów.
Danusi a tym samym Stefanowi zaserwuję lodową zakładkę do książki, dwustronną, bo haft jest na jej obydwu stronach. Ponieważ miały być lody, to i zakładka ma je w swoim wystroju. Kolorki na niej to : śmietankowy, czekoladowy, malinowy, pistacjowy, ale i innych też się można dopatrzeć, zależy jak monitory wam pokazują. Stefek przejedzony karteczkami będzie miał odmianę w tej zakładeczce. Wykonana na stałej kanwie, na której robię zakładki, czyli ?18ct?, mulina Ariadna- kolory dobierałam sama, wzorek z jakiejś angielskiej gazetki; usztywniona, obszyta na maszynie.
W takiej postaci ją prezentuję:
jedna strona;rożki w pionie, większe
druga strona; rożki w poziomie mniejsze.
Teraz pora na ostatnią z listy w moim tytule, czyli Adę , :
znowu zaczynam od banerka, by była jasność, co miało powstać.
Dwa główne tematy i trzeci trwający całe wakacje.
Ponieważ dwie poprzedzające ten wpis zakładki kwalifikują się według mnie do kategorii letniej, więc w zbiorczym zestawieniu też będą ujęte, a teraz po kolei : szkoła, zakładka z literkami różnych kształtów, mojego widzimisię, książki, cyferki i ołówek.
drugi temat: staw. Tutaj mam dwie zakładeczki ze stawem związane bo doszłam do wniosku, iż tak będzie lepiej, bez rozpraszania uwagi, co kryje się na drugiej stronie.
Pierwsza to pałka wodna inaczej tatarak, rosnąca nad stawem. Wzór podejrzany w angielskiej gazetce z moimi modyfikacjami,
Druga zakładeczka z lilią wodną i żabką, z tej samej gazetki, wzorek w mojej kompozycji kolorystycznej i wybranych elementów. Przepraszam, że jej prezentacja jest taka niefortunna, ale zapomniałam zrobić jej sesję solo, jak pozostałym i wycięłam ze zbiorówki.
Na koniec zbiorczo przody zakładek i wstążkowych kwiatuszków :
i ich odwrotne strony:
Widać chyba wszystko to, co najważniejsze.
Mam nadzieję, że każda z organizatorek zabaw, zaakceptuje tę zbiorówkę i nie "wywali mnie na zbity pysk", za połączenie tego w jednym poście.
Tym, którzy wytrwali do końca tego przydługiego posta, dziękuję za uwagę i proszę miejcie wyrozumiałość dla siwiejącej kobity, co elektronika i nowe programy systemowe, dają się we znaki.
Dziękuję za każdy komentarz i następny post powinien być około 5 września, a teraz jeszcze zaliczam żabki i meil do Ady.
Do następnego poczytania, baj, baj.
Sierpień się kończy, moja psychika w rozsypce, a dlaczego to już tłumaczyłam w poprzednim poście. Nadal z obawami zasiadam do komputera, nie wspominając o nowym telefonie, którego oswajam i też się go boję. Nie mam jednak wyjścia, muszę to wszystko jakoś oswoić i wywiązać się z zabaw, do których mam sentyment.
Tytuł bardzo przewrotny. Z pierwszych liter imion dziewczyn utworzył mi się taki wykropkowany skrót i swoją obecnością zaszczycą nas po kolei Agatka, Danutka, Ada. Łączy te imiona fakt, że moje dzisiejsze prace będą miały jeden wymiar, mianowicie zakładkowy, bo Ada zamyka tę listę.
Tak więc po kolei Agatka , i banerek na początek:
Miał być i jest, Słonecznik wyhaftowany na mojej ulubionej kanwie 20 ct, muliną Ariadna w jedną nitkę. Wzorek z domowych gazetowych zbiorów HP 2/2013, projekt Mariola Grzybek. W pierwotnej wersji miała być z nim karteczka ale ostatecznie powstała zakładka, taka trochę inna, bo prostokątna i kto wie, czy kiedyś na karteczce, jako tag nie wyląduje, bo jest taka możliwość. Usztywniona, zabezpieczona na brzegach szyciem maszynowym, może być prana i prasowana bez obaw. Tak wygląda:
Dookoła zakładki ułożyłam też kwiatuszki ze wstążek, jakie udało mi się zrobić w kolorze słonecznikowym, ale same są też na poniższej fotce:
Tym sposobem pierwsze zadanie zakończone, czas na drugie, czyli literka D, jak Danutka,
i znowu banerek :
Zabawa na dwa miesiące rozłożona, to i fajnie, nie muszę rozpisywać się co do ulubionych smaków lodów, czy też kolorów.
Danusi a tym samym Stefanowi zaserwuję lodową zakładkę do książki, dwustronną, bo haft jest na jej obydwu stronach. Ponieważ miały być lody, to i zakładka ma je w swoim wystroju. Kolorki na niej to : śmietankowy, czekoladowy, malinowy, pistacjowy, ale i innych też się można dopatrzeć, zależy jak monitory wam pokazują. Stefek przejedzony karteczkami będzie miał odmianę w tej zakładeczce. Wykonana na stałej kanwie, na której robię zakładki, czyli ?18ct?, mulina Ariadna- kolory dobierałam sama, wzorek z jakiejś angielskiej gazetki; usztywniona, obszyta na maszynie.
W takiej postaci ją prezentuję:
jedna strona;rożki w pionie, większe
Teraz pora na ostatnią z listy w moim tytule, czyli Adę , :
znowu zaczynam od banerka, by była jasność, co miało powstać.
Dwa główne tematy i trzeci trwający całe wakacje.
Ponieważ dwie poprzedzające ten wpis zakładki kwalifikują się według mnie do kategorii letniej, więc w zbiorczym zestawieniu też będą ujęte, a teraz po kolei : szkoła, zakładka z literkami różnych kształtów, mojego widzimisię, książki, cyferki i ołówek.
drugi temat: staw. Tutaj mam dwie zakładeczki ze stawem związane bo doszłam do wniosku, iż tak będzie lepiej, bez rozpraszania uwagi, co kryje się na drugiej stronie.
Pierwsza to pałka wodna inaczej tatarak, rosnąca nad stawem. Wzór podejrzany w angielskiej gazetce z moimi modyfikacjami,
Na koniec zbiorczo przody zakładek i wstążkowych kwiatuszków :
i ich odwrotne strony:
Widać chyba wszystko to, co najważniejsze.
Mam nadzieję, że każda z organizatorek zabaw, zaakceptuje tę zbiorówkę i nie "wywali mnie na zbity pysk", za połączenie tego w jednym poście.
Tym, którzy wytrwali do końca tego przydługiego posta, dziękuję za uwagę i proszę miejcie wyrozumiałość dla siwiejącej kobity, co elektronika i nowe programy systemowe, dają się we znaki.
Dziękuję za każdy komentarz i następny post powinien być około 5 września, a teraz jeszcze zaliczam żabki i meil do Ady.
Do następnego poczytania, baj, baj.
środa, 24 sierpnia 2016
Zemsta Windowsa, przeprosiny i Joan Miró dla wnuka.
Witam serdecznie.
Na początek przeprosiny dla Was wszystkich, którzy mnie odwiedzają. Zamilkłam na dość długo, bez uprzedzenia, ale były ku temu powody; już się tłumaczę.
Pamiętacie z poprzedniego posta, jak pisałam o problemach z kompem i systemem. Wróciłam z nowej wersji 10-tki na 8-kę i według zapewnień miało się to odbyć bezboleśnie. Niestety tak się nie stało; znając siebie i swoje możliwości, nie chciałam nic grzebać w ustawieniach kompa, ale chęć korzystania z dobrodziejstw internetu wzięła górę. Tak sobie nagmatwałam, że praktycznie nic nie widziałam na monitorze, a jeśli już to jakieś plamy bliżej nieokreślone. Bałam się otwierać laptop, nie wiedząc co mnie znowu spotka. Próbowałyśmy z córką przeróżnych kombinacji i było jeszcze gorzej, aż dałam sobie czas na ochłonięcie, by przemyśleć co robię źle. Odświeżenie komputera spowodowało usunięcie wielu programów, z których korzystałam, a bez nich to jak bez ręki w blogowym świecie
. Uciekłam w haftowanie by się wyciszyć, to jedyny plus, z którego skorzysta mój wnuczek Oliver, bo szybciej skończę zaczęty jakiś czas temu obrazek. Oczywiście, małe hafciki na zabawy blogowe też powstawały, ale na razie czekają na stosowne zastosowanie, więc ich nie pokażę. Próbowałam ściągnąć darmową wersję Picasy, w której dotąd obrabiałam sobie fotki i tu zonk, nie udało się. Dzisiaj przez przypadek szukając starszych wersji tego programu, doczytałam, że go wycofują, ale w zamian jest coś zbliżonego i po kliknięciu cała moja biblioteka jest, tylko muszę się nauczyć w niej poruszać, a to wiadomo wymaga znowu czasu. Zanim ja to wszystko przyswoję, zdążę osiwieć, bo takie nowości wcale mnie nie "kręcą". Jednak nie będę miała wyjścia.
Po błagalnym meilu do Oli z bloga " Papierolki",która pospieszyła z pomocą, udało nam się przywrócić widoczność, więc nie pozostało mi nic innego, jak wziąć się w garść i zasiąść do pisania.
Oleńko, jeśli to czytasz, jeszcze raz BARDZO CI DZIĘKUJĘ. Taki matołek komputerowy, jak ja, nie powinien pchać się w coś, na czym się nie zna. Nauczkę dostałam, będę ostrożniejsza, zanim coś znowu popsuję, muszę najpierw zgłębić temat. Taki ze mnie "niszczy-psuj".
Czeka mnie sporo nauki nie hafciarskiej, ale jak mawiał były Prezydent L. Wałęsa: "Nie chcem, ale muszem", mimo, że za tym panem nie przepadam. Nie mam wyjścia.
Przestroga dla innych, nie zmieniajcie swoich sprawdzonych oprogramowań na waszych kompach, bo Microsoft i tak zrobi co będzie chciał, a wy na nowo będziecie się wszystkiego uczyć. Zemsta za rezygnację z nowego programu firmie się udała. Kosztowała mnie sporo nerwów, ale wyjdę z tego.
Teraz dla tych co mają wysokie ciśnienie, uwaga, będą grzyby. Pokażę tylko jedno zdjęcie z 22.08, bo nie chcę nikogo przyprawić o zawał serca. Powiem tylko, że mój przedemeryt, niemal codziennie wraca z taką zawartością z lasu, bywa też, że jest tego dwa razy tyle, jak nie więcej. Prawdziwki, bo na nich jest urodzaj w tym roku .Trafiają się też podciecze/to te z ciemnymi kapeluszami/, gołąbki, a nawet rydze zaczęły się pokazywać.
Miało być jedno zdjęcie, ale nie mogę się powstrzymać i pokażę drugie, tym razem jest to szmaciak gałęzisty, inaczej siedzuń sosnowy, bardzo ciekawy okaz. Uprzedzam, że od 2014 r nie jest na liście chronionych grzybów, można je zbierać bez obaw o ewentualne ukaranie.
To by było tyle o grzybkach, teraz wspomniany wcześniej obrazek dla wnuka, w trakcie pracy. Wyciszałam się kolorem ciemno zielonym i niebieskim, bo pozostałe były wyszyte w międzyczasie w poprzednich miesiącach. Nie próżnuję robótkowo, jak widać poniżej.
Niech Was nie przerażają te linie i cyfry pisane na kanwie, bo są zrobione piórem na naboje atramentowe i po skończeniu haftu spiorą się, co nie omieszkam udokumentować. Przy takim dużym obrazku i do tego wyszywanym kolorami, jest to duże ułatwienie dla mnie. Nie wiem, kiedy go skończę, ale sporo już jest, więc chwilę to potrwa.
Taki sam haftowałam parę lat temu dla starszego wnuka Doriana, jest w pierwszych postach opublikowany, oczywiście skończony i oprawiony.
Bardzo dziękuję za wszystkie zachwyty i komentarze pod poprzednim postem, odnośnie Madonny z dzieciątkiem.
Teraz powinnam już częściej publikować, o ile znowu czegoś nie popsuję, więc życzcie mi wytrwałości.
Do następnego poczytania, baj, baj.
Na początek przeprosiny dla Was wszystkich, którzy mnie odwiedzają. Zamilkłam na dość długo, bez uprzedzenia, ale były ku temu powody; już się tłumaczę.
Pamiętacie z poprzedniego posta, jak pisałam o problemach z kompem i systemem. Wróciłam z nowej wersji 10-tki na 8-kę i według zapewnień miało się to odbyć bezboleśnie. Niestety tak się nie stało; znając siebie i swoje możliwości, nie chciałam nic grzebać w ustawieniach kompa, ale chęć korzystania z dobrodziejstw internetu wzięła górę. Tak sobie nagmatwałam, że praktycznie nic nie widziałam na monitorze, a jeśli już to jakieś plamy bliżej nieokreślone. Bałam się otwierać laptop, nie wiedząc co mnie znowu spotka. Próbowałyśmy z córką przeróżnych kombinacji i było jeszcze gorzej, aż dałam sobie czas na ochłonięcie, by przemyśleć co robię źle. Odświeżenie komputera spowodowało usunięcie wielu programów, z których korzystałam, a bez nich to jak bez ręki w blogowym świecie
. Uciekłam w haftowanie by się wyciszyć, to jedyny plus, z którego skorzysta mój wnuczek Oliver, bo szybciej skończę zaczęty jakiś czas temu obrazek. Oczywiście, małe hafciki na zabawy blogowe też powstawały, ale na razie czekają na stosowne zastosowanie, więc ich nie pokażę. Próbowałam ściągnąć darmową wersję Picasy, w której dotąd obrabiałam sobie fotki i tu zonk, nie udało się. Dzisiaj przez przypadek szukając starszych wersji tego programu, doczytałam, że go wycofują, ale w zamian jest coś zbliżonego i po kliknięciu cała moja biblioteka jest, tylko muszę się nauczyć w niej poruszać, a to wiadomo wymaga znowu czasu. Zanim ja to wszystko przyswoję, zdążę osiwieć, bo takie nowości wcale mnie nie "kręcą". Jednak nie będę miała wyjścia.
Po błagalnym meilu do Oli z bloga " Papierolki",która pospieszyła z pomocą, udało nam się przywrócić widoczność, więc nie pozostało mi nic innego, jak wziąć się w garść i zasiąść do pisania.
Oleńko, jeśli to czytasz, jeszcze raz BARDZO CI DZIĘKUJĘ. Taki matołek komputerowy, jak ja, nie powinien pchać się w coś, na czym się nie zna. Nauczkę dostałam, będę ostrożniejsza, zanim coś znowu popsuję, muszę najpierw zgłębić temat. Taki ze mnie "niszczy-psuj".
Czeka mnie sporo nauki nie hafciarskiej, ale jak mawiał były Prezydent L. Wałęsa: "Nie chcem, ale muszem", mimo, że za tym panem nie przepadam. Nie mam wyjścia.
Przestroga dla innych, nie zmieniajcie swoich sprawdzonych oprogramowań na waszych kompach, bo Microsoft i tak zrobi co będzie chciał, a wy na nowo będziecie się wszystkiego uczyć. Zemsta za rezygnację z nowego programu firmie się udała. Kosztowała mnie sporo nerwów, ale wyjdę z tego.
Teraz dla tych co mają wysokie ciśnienie, uwaga, będą grzyby. Pokażę tylko jedno zdjęcie z 22.08, bo nie chcę nikogo przyprawić o zawał serca. Powiem tylko, że mój przedemeryt, niemal codziennie wraca z taką zawartością z lasu, bywa też, że jest tego dwa razy tyle, jak nie więcej. Prawdziwki, bo na nich jest urodzaj w tym roku .Trafiają się też podciecze/to te z ciemnymi kapeluszami/, gołąbki, a nawet rydze zaczęły się pokazywać.
Miało być jedno zdjęcie, ale nie mogę się powstrzymać i pokażę drugie, tym razem jest to szmaciak gałęzisty, inaczej siedzuń sosnowy, bardzo ciekawy okaz. Uprzedzam, że od 2014 r nie jest na liście chronionych grzybów, można je zbierać bez obaw o ewentualne ukaranie.
To by było tyle o grzybkach, teraz wspomniany wcześniej obrazek dla wnuka, w trakcie pracy. Wyciszałam się kolorem ciemno zielonym i niebieskim, bo pozostałe były wyszyte w międzyczasie w poprzednich miesiącach. Nie próżnuję robótkowo, jak widać poniżej.
Niech Was nie przerażają te linie i cyfry pisane na kanwie, bo są zrobione piórem na naboje atramentowe i po skończeniu haftu spiorą się, co nie omieszkam udokumentować. Przy takim dużym obrazku i do tego wyszywanym kolorami, jest to duże ułatwienie dla mnie. Nie wiem, kiedy go skończę, ale sporo już jest, więc chwilę to potrwa.
Taki sam haftowałam parę lat temu dla starszego wnuka Doriana, jest w pierwszych postach opublikowany, oczywiście skończony i oprawiony.
Bardzo dziękuję za wszystkie zachwyty i komentarze pod poprzednim postem, odnośnie Madonny z dzieciątkiem.
Teraz powinnam już częściej publikować, o ile znowu czegoś nie popsuję, więc życzcie mi wytrwałości.
Do następnego poczytania, baj, baj.
Subskrybuj:
Posty (Atom)