piątek, 23 października 2015

Kwiatowa moda.

                                             Witam jesiennie.

W dzisiejszym poście będzie jesiennie i nieco modowo.
 Ewa Jurewicz, znacie ją chyba wszyscy z pięknych drewienkowych malowideł, szkiców ołówkiem, a także z cudownego ogrodu, któremu poświęca mnóstwo czasu i energii, oraz z innych technik rękodzieła.
Jakiś czas temu, dostałam od Ewy cebule Hippeastrum, które wiosną posadziłam w skrzynko-doniczce, a że było ich sporo, to w mniejszych doniczkach też zagościły. Przez całe lato, upalne, czerpały słoneczko, by teraz jesienią pokazać na co je stać. Miałam obawy, czy zakwitną, ale gdy nastały chłodniejsze dni i doniczki wróciły z balkonu do mieszkania, pokazały się pierwsze pędy kwiatowe. Z jednej cebuli wyrosły piękne dwa kwiaty :



Różne ujęcia, bo aparat nie łapał w kadr całości.
I jeszcze jedno ujęcie robione w innym otoczeniu, przez kamerkę Skypa w Rotterdamie, na tle ściany w moim pokoju . Chociaż odległość spora, to widać zawiązek pędu kwiatowego z kolejnej cebuli, wystarczy dobrze się przyjrzeć:

To mój świat kwiatów kwitnących, namiastka ogrodu, którego nie mam.

Zaczęłam od kwiatów, ale o kwiatach będzie nadal, tylko w innym wydaniu.
U Agatki tutaj, trwa wyzwanie kwiatowe na październik i tym razem są to Dalie:


Jak widać gama kolorystyczna kwiatów dość spora,  mogłam więc wybierać do woli.
Najprościej byłoby sięgnąć po wstążeczki, ale nie bardzo się lubimy, kwiatków z nich nie robię. Wyhaftować dalie, może bym wyhaftowała krzyżykami, ale wzorku żadnego nie znalazłam, zresztą miałam na to inny pomysł. Pisałam kiedyś o swoich upodobaniach do lalek. Oprócz Jane od Madzi, kilku porcelanowych w staroświeckie stroje odzianych, mam też pozostałości po dorosłej już córce, lalki typu Barbi.  Jedną z nich zachciało mi się ubrać w coś nowego. Zostały mi niewykorzystane kordonki z zabawy u Danusi w kolorach oliwkowym i brzoskwiniowym, więc laleczka dostała sukieneczkę w tych barwach, robioną na szydełku z próbą uchwycenia płatków tego niezwykłego kwiatka.
Czy w takiej kreacji lala może pójść na bal, osądźcie sami.

Ujęcie z przodu.

Zbliżenie z przodu na całość.

Widok z boku.






Widok z tyłu. Przy przestawianiu modelki, nieco spodnia warstwa spódniczki się zwichrowała, ale mimo wszystko widać, że tam jest, płatki kwiatu okalające bioderka są dość gęsto usytuowane i kształtem odpowiadają naturalnym, czyli lekko zwijające się na czubkach.

Mam nadzieję, że Agatka przyjmie moją modnisię w poczet daliowych prac październikowych.

Teraz zmykam do innych zajęć, życząc miłego weekendu.
Do następnego poczytania, baj, baj.

niedziela, 18 października 2015

Fotki od Dorotki i prezenty.

                           Witam .

 W miniony poniedziałek dostałam kolejny prezent, jeszcze imieninowy. Tym razem od Edytki (Edyta-Sylwia), która specjalizuje się w robieniu kwiatuszków ze wstążeczek, zdobiąc nimi co tylko możliwe; oprócz tego haftuje, warto do niej zajrzeć na bloga. Edytka już w poniedziałek napisała posta o tej przesyłce, pokazując tylko jej część, czyli fantastyczny świecznik w kształcie pantofelka, ja pokaże całość.
Każdy element oddzielnie zapakowany:


po rozpakowaniu całość wyglądała tak:


ujęcie z góry, bo tak było mi wygodnie, od prawej strony świecznik, kanwa, która już jest zagospodarowywana, troszkę przydasi karteczkowych w materiałowym wydaniu, biedroneczki, ozdobne paseczki koralikowe / bo nie wiem, jaką mają fachową nazwę/ i duża czekolada z orzechami.  Chcąc trafić w mój gust, przeczytała metryczkę wymiankową i jak widać udało jej się mnie zadowolić.
Edytko, troszkę późno, ale bardzo Ci dziękuję za pamięć.

We wtorek wysłałam do Dorotki / Dorota ma kota/  przesyłkę urodzinową w ramach zabawy u Ewy / hubka38/, i z duszą na ramieniu sprawdzałam czy dotarła na czas, czyli dnia następnego.  Ulżyło mi, gdy Dorotka mailem potwierdziła dostarczenie jej paczuszki. Niestety nie zrobiłam fotek prezentu, więc byłam zmuszona odczekać, aż solenizantka zamieści posta u siebie z wszystkimi podarkami od uczestniczek zabawy.  Większość z Was już była u Dorotki  tu i widziała, co też ta żartownisia dostała, możecie sobie poczytać, bo jest o czym.
Korzystając z fotek Dorotki, za jej zgodą, pokrótce napiszę o swoim dla niej prezencie.
Na początek zbiorcza fotka:



karteczka urodzinowa

stokrotki i niezapominajki, na kanwie 20 ct, mojej ulubionej, z konturami własnego pomysłu, bo w oryginalnym wzorze w gazetce HP ich nie było.

zakładeczka do książki,


Serwetka z motywem kawowym, która zwinięta w rulonik, bardzo zaintrygowała Dorotkę, czyżby wietrzyła coś niebezpiecznego. Dorotko, przy tej serwetce, życzę Ci byś kawusię smaczną pijała, a zawieszka z serduszkiem o mnie Ci przypominała.




 I na koniec, to co każda z biorących udział w tej zabawie, dostaje ode mnie, czyli Kominiarczyk

Tym razem haftowany na kanwie 20-ce /wcześniejsze były na 18-tce/, i oprawiony w rameczkę, bo wreszcie udało mi się takie kupić.

Dorotko, jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Ci życzę. Mam nadzieję, że trafiłam w Twoje upodobania i wspomnisz mnie czasem, popijając parującą kawusię, przy stoliku nakrytym otrzymaną serwetą.

Kochani, na dziś kończę, bo północ niedługo a od jutra czaka mnie/ bierny, ale jednak/ kolejny remont mieszkania, ale o tym napiszę następnym razem. Baj, baj.)

niedziela, 11 października 2015

Śliwkowy rosół.

                                       Witam pięknie.


Witam nowe obserwatorki, Annę Tamari  i  Beatkę/ BEATA-BECIA/, miło że zechciałyście dołączyć i podglądać co u mnie na blogu się dzieje. Czujcie się dobrze i wyrażajcie swoje zdanie o tym, co Wam przedstawiam.

Zanim jednak przejdę do sedna dzisiejszego posta, pozwólcie, że podziękuję pewnej Ani, która uraczyła mnie prezentem przydasi otrzymanych od pewnej Marysi. Ania Iwańska, bo o niej mowa, przysłała mi zestaw mulin i przydasi do tworzenia kartek okolicznościowych. Anulka, bardzo Ci dziękuję, jak czytałam u Ciebie posta z przygotowanymi paczuszkami do wysyłki, skrycie marzyłam, by być jedną z wybranych.
"I słowo, ciałem się stało"- a raczej marzenie, rzeczywistością, bo w środę jedna z paczuszek zawitała do mnie. Oto jej zawartość:



Stosowny liścik i cała zawartość na fotkach.

Mam nadzieję, że Danusia tu , nie pogniewa się za ten prywatny wstęp, przed właściwym tematem, czyli zabawą w kolorki. Mogłam wprawdzie podzielić to na dwa wpisy, ale ostatnie kłopoty z brakiem netu, przyspieszyły publikację posta rozbudowanego.

Pewnie jesteście ciekawe tego tytułu, ale  troszkę Was przetrzymam, może z ciekawości nie polecicie w dół, by podejrzeć, co tam się kryje.

Chyba wszyscy lubimy rosół, jaki by nie był, na warzywkach, na kościach wołowych lub drobiu gotowany. Ja lubię i to bardzo, ale jeszcze bardziej lubię jego odmianę w hafcie. Od dawna myślałam nad spróbowaniem tej techniki haftu bulionowego / przeze mnie zwanego rosołowym/ , o czym wielokrotnie pisałam w komentarzach u naszej Marii.  Ostatnio trafiłam na pewien blog Alicji Kalwarczyk  tu , i się zaczęło. Podsunęła linka do filmiku tu z dokładnym opisem, co i jak się robi, i przepadłam.
Poprzednie pomysły na śliwkową pracę na październik pomaszerowały w siną dal, a ja wzięłam się za coś innego. Kolorek mi spasował, nawet parę ciuszków tej barwy mam, śliweczki w sezonie, jak świeże to się nimi zajadam, a zimą to suszone też smakują wyśmienicie.
Oj, coś mi się zdaje, że zaczynam znowu odbiegać od tematu, niczym nasza Małgosia felietonistka, ale nic to.  Materiału śliwkowej barwy nie miałam, ale niteczki to i owszem. Na beżowej kanwie, chyba 14-tce od Sylwii Murzynowskiej muliną nr 1594, 1595 i 1588 powstały kwiatki na kaboszonie własnej produkcji / z kółeczek spod nakrętek butelek plastikowych/. Wypełnienie ocieplinowe, podszyte fioletowym filcem, obrobione na szydełku najciemniejszą 1588 muliną.  Całość zawieszona na czarnym rzemyku z niklowanymi przekładkami, zapinane na karabińczyk.
Oto mój naszyjnik, w mojej wersji:
Fotki robione przy świetle sztucznym, więc i kolory przekłamane, ale w rzeczywistości prezentuje się o wiele, wiele lepiej.





Różne ujęcia, bo nie mogłam się zdecydować, które najlepiej oddaje kształt i kolor pracy, jakiej u mnie jeszcze nie było.
Jeszcze tylko banerek zabawy:

i idę nakarmić Stefana, bo dla Stefci nadal nic nie mam, oj bidulka ona.

Do następnego poczytania, baj,baj.

poniedziałek, 5 października 2015

Zwariowany post informacyjny.

                                           Witam cieplutkim wieczorkiem.

Kubek herbatki lub innego napitku wskazany, bo troszkę tego się uzbierało.

 Jakiś czas temu zorganizowałam Candy urodzinowe.  troszkę trwało zanim wylosowane osóbki otrzymały swoje wygrane prezenty. Wszystkie już je mają u siebie, więc i ja mogę o tym napisać.
Pozwólcie, że nie będę się tym razem rozpisywać, co do kogo pojechało, bo dziewczyny zrobiły to na swoich blogach dokładniej, zrobię przekierowania. Kto ciekaw zajrzy do dziewczyn i wyrazi swoje zdanie albo u nich, albo u mnie. Wiem, że to bardzo nietypowe, ale mam "zblokowane stawy barków" i pisanie sprawia mi trudność, cóż jesienna pogoda tak na mnie działa.
Nie przedłużam więc i jako pierwsza otrzymała przesyłkę Beatka / Ranya/, tu 


Zbiorcze zdjęcie całości, otrzymane od Beatki.
Wiem, że zadowolona, więc i ja się cieszę.

Druga przesyłka pojechała do Ewy Jurewicz, tu


Tutaj też fotka od Ewy, bo moja nie zawierała dodatkowego haftu dziewczynki.
Ewa też zadowolona z prezentu.

Trzecia przesyłka dotarła najpóźniej do Izabeli Hebdy, tu, i wyglądała tak, tym razem zdjęcia ode mnie pokażę, bo Iza obejrzy zawartość po powrocie z pracy do domu..

 To by nie kusiło otwieranie paczki.
Poniżej jej tajemna zawartość.




Wirtualnie Iza wszystko widziała, dodam jeszcze, że ponieważ Beatka i Ewa dostały dodatkowy hafcik, to i dla Izy znalazło się też coś haftowanego, tym razem nie obrazek, tylko serwetki  z hafem płaskim, pod szklankę lub kubeczek z herbatką. Nie zabrakło też troszkę wycinanek dziurkaczowych do karteczek, które ostatnio ta dziewczyna robi z prędkością światła.  W paczce jest też coś dla łakomczuszka i coś na Wigilię, ale nie robiłam tym " cosiom " fotek, żeby jej nie stresować.

Takie to prezenty rozdawajkowe poczyniłam.

Jednak to jeszcze nie koniec, bo nieskromnie pochwalę się też, jaki prezent pojechał do Mici, tu , z okazji rocznicy ślubu kościelnego. Fotki obejrzycie u Marzenki, bo post jest i tak obfitujący w przekierowania, więc nie ma co go przedłużać.

Nie mogę jednak zakończyć pisania bo dzisiaj, spóźniona ale dotarła piękna karteczka imieninowa dla mnie od Izabeli. Zresztą zobaczcie jaka:




Wykonana haftem matematycznym, delikatna, subtelna, bardzo mi się podoba.
Izuniu, bardzo Ci dziękuję za pamięć i śliczną karteczkę, tym razem o właściwym czasie z życzeniami.
Ponadto dziękuję Ewicie Jot i Ani Jacewicz za mailowe życzenia imieninowe.

Teraz mogę już ze spokojem zabrać się za to, co tak lubię, czyli następny hafcik , bo lista jest długa.
Do następnego poczytania, baj, baj.


piątek, 2 października 2015

Rower.

                                             
                                           Witam w kolejny piąteczek.

Na październik Hanulek zaserwowała nam rower. Przyznam szczerze, nie bardzo miałam na niego pomysł, ale zmieniło się to 10 września, gdy zajrzałam na bloga Reni tu , i zostawiłam komentarz. Renia prosiła o zrobienie kartki dla 10-ciolatki, z dość odległym terminem jej wykonania i wysłania. Kto ma ochotę, może jeszcze dołączyć do akcji wysyłania karteczek.
 Przeszukałam internetowe zasoby i trafiłam na wzorek dziewczynki  na rowerku z koszem kwiatów, z podpisem Silvana Rodrigez Bordado. To było to, czego potrzebowałam. Obrazeczek był wyhaftowany, więc  coś w nim pozmieniałam wedle własnego uznania. Zmieniłam częściowo kolorystykę używając mojej nieodłącznej Ariadny i w jedną nitkę na kanwie 18-tce Aida Zweigart, powstała moja wersja. W wspomnianym wzorku, dziewczynka miała długie włosy, ja zrobiłam jej krótkie.
 
Hafcik posłuży mi do wykonania karteczki urodzinowej dla Oli, oczywiście stosowne napisy wówczas się pojawią i w odpowiednim czasie pokażę efekt końcowy, jaki do solenizantki pojedzie.
Teraz pokazuję już moją cyklistkę:


W takiej wersji zgłaszam na rowerowe wyzwanie.
Jeszcze tylko banerek :





Następne listopadowe wyzwanie obrodzi nam w misie, bo taki jest następny temat. Możliwe, że będzie to znowu coś na karteczkę dla jakiegoś dzieciaczka, ale zobaczymy. Na razie rozglądam się za jakimś wzorkiem.
Dzisiaj króciutko, by Was nie zanudzać.
 Jutrzejszym solenizantkom Teresom z okazji Imienin moc życzeń przesyłam z taką sentencją:



Do następnego poczytania, baj, baj.