poniedziałek, 30 listopada 2015

Czekoladowe szyszki w.....

Witajcie Kochani.

Słowo się rzekło: "kobyłka u płota". Jak mnie nie ma, to długo, ale jak jestem to dzień po dniu. 
 W listopadzie u Danusi króluje czekolada, więc banerek obowiązkowy co bym nie zapomniała zamieścić na końcu:


Mam nadzieję, że będzie mi wybaczone to pierwszeństwo banerka nad pracą, którą niemal w ostatniej chwili wrzucę Stefkowi na pożarcie. Wiele nie będę się rozpisywała, bo i nie ma o czym.
Czekoladę zwłaszcza gorzką uwielbiam i dozuję ją sobie od czasu do czasu, po troszce. Kiedyś ciemny brąz był moim ulubionym, teraz paleta barw się zmieniła. Ogólnie lubię ten kolor, ale w domu staram się otaczać jaśniejszymi odcieniami, nawet w ubraniach już nic w ten deseń nie posiadam.
Moja wyzwaniowa praca miała być inna, ale plany, planami, życie je zweryfikowało. Jak to mówią: umiesz liczyć - licz na siebie. Potrzebowałam małej pomocy syna, który zjawił się z wizytą w domu, ale "wybył gdzieś" i nie wrócił o umówionym czasie, więc moją ostatnią deską ratunku, było coś co kiedyś w czekoladowym kolorze robiłam. Dobrze, że przy okazji tych zawirowań remontowych "owe coś" wpadło w moje łapki, dzięki czemu, wystarczyła mała poprawka, pranie i prasowanie i obfocenie przy sztucznym oświetleniu.
Nie zaskoczę Was tym razem jakąś nowością, bo szydełkowe moje prace już częściowo znacie.
 Tym razem będzie to serwetka w szyszki z grubszego kordonka w kolorze czekolady o średnicy 35 cm.
Nie jest to, jakiś cud wykonany tą techniką, ale w 100 % kolor czekoladowy i na razie ozdobi podwyższenie z bębna tam-tam, na którym jest dekoder do TV naziemnej. Potem się zobaczy gdzie ją umieszczę. Fotkę pokażę jedną, bo oczywiście baterie w aparacie strasznie szybko się wyładowały a zapasowych, niestety brak.  To się nazywa "złośliwość przedmiotów martwych".
No dobra, nie przedłużam, bo już widzę, jak się skręcacie by to zobaczyć.


Teraz lecę do Stefana, a Was proszę o szczere skomentowanie, tego co nie było w planie, a zaistniało, bo jakże bym mogła odpuścić ten miesiąc w zabawie Artystek Kolorystek.

Bardzo dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze pod wczorajszym postem z Panienką Miechunką, aż chce się nadal coś nowego wymyślać.
Miało być krótko, więc do następnego poczytania lub oglądania, baj, baj.

niedziela, 29 listopada 2015

Panienka M....


           Witajcie Kochani.

 Jak ja tęsknię do normalności, to nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić. Nadal jestem na etapie porządkowania i układania wszystkiego w świeżo odnowionym pokoju-pracowni, ale czas biegnie nieubłaganie i nie pozwala zdążyć ze wszystkim.
W trakcie sortowania wzorków, jeden wpadł mi w ręce i tak mi się spodobał, że nie mogłam odmówić sobie przyjemności go wyhaftowania, a że mnie skojarzenia - te dobre, same się nasuwają, postanowiłam go wykorzystać na listopadowe wyzwanie u Agatki tu, gdzie motywem jest bardzo oryginalny kwiatek o nazwie MIECHUNKA. Od razu wrzucam banerek zabawy:




  Na opracowanie sobie wzorku kwiatka, nie było czasu, bo wiadomo co się z poprzednim laptopem porobiło, a nowy jeszcze nie w pełni opanowałam, więc ten wzorek to było, jak dar z nieba do zaadaptowania na moje potrzeby.
W przerwach sprzątaniowych, dla relaksu chwytałam za igłę i kanwę i stworzyłam coś na wzór bajkowej Makowej Panienki, z tą tylko różnicą, że ona wcale Makowa nie jest, nie ma spódniczki jak balon z płatków maku tylko jest bardzo wyzwoloną Panienką Miechunką.
Oto ona w całej swej okazałości:


Hafcik wykonany na białej kanwie; rozmiar całości to 10,5 cm na 18 cm, taki skrawek akurat wpadł mi w ręce i gdyby nie to, że nie ma 2 cm odstępu od krzyżyków na wzorze, to może jakieś dziecko w Akcji Celinkowej by się nim ucieszyło. Oczywiście dla dzieciaczków też w przerwach coś haftuję, gdy zbiorę kilka, obfocę i się pochwalę przed wysłaniem.
 Cóż, znajdę jakieś sensowne dlań przeznaczenie; na chwilę obecną taką Panienkę zgłaszam na wyzwanie u Agatki. Oczywiście haft wykonałam cieniowaną muliną w kolorze jaki do kwiatka był przypisany, czyli pomarańczowy z odrobiną czerwieni/ kontury/ i czerni by uzyskać kształt postaci.
Jak Wam się podoba moja Miechunkowa Panienka, może zastąpić Makową?

Na zakończenie chcę Wam bardzo podziękować za liczne komentarze pod ostatnim postem, gdzie wszystkie czytałam, ale nie udzielałam odpowiedzi, jak zresztą uprzedzałam. Ten wolny czas chciałam poświęcić na bieżące sprawy i wizyty na Waszych blogach, które powolutku odwiedzam i staram się komentować. Czy zdążę z Czekoladową pracą do Danusi, nie wiem, ale została mi jeszcze doba na ogarnięcie tematu. Pożyjemy, zobaczymy, a teraz tylko linkowanie do Agatki i do następnego poczytania, baj, baj.

środa, 25 listopada 2015

Czy mnie jeszcze pamiętacie?


                              Witajcie Kochani.

Długo myślałam, jak zacząć tego posta i nadal nie wiem czy uda mi się napisać to, co zamierzałam.

Po moim ostatnim poście sporo się wydarzyło. Ktoś mógłby powiedzieć, wysmażyła taki długi, to teraz odpoczywa i milczy. Otóż Kochani, to wcale nie tak. Już tłumaczę co się stało.

 Mąż po zakończeniu prac z szafą wnękową, załatwieniem spraw w urzędach, wziął się za remont mojego pokoju-pracowni, na co czekałam bardzo długo. Zanim jednak mógł się do tego zabrać, ja w żółwio-ślimaczym tempie przygotowywałam wszystko do przeniesienia, bo nie ma to, jak samej wszystko sobie popakować i czekać na przeniesienie do wolnego pokoju, który stał się moją oazą na ten czas. W tym czasie, nie bardzo było, jak uruchomić kompa, więc zmęczona przeprowadzką, coś tam sobie haftowałam, jakieś małe przerywniczki, nic wielkiego.
Malowanie poszło gładko, dopasowanie umeblowania do pokoju też wywalczyłam na "po mojemu", bo oczywiście mąż miał inną wizję. Teraz nadal jestem w trakcie przenoszenia i układania wszystkiego na nowo, ale żeby nie było tak różowo, to na dodatek mój stary laptop odmówił posłuszeństwa i nie nadawał się do naprawy- padła matryca. Mąż widząc moją frustrację, obiecał kupić inny, taki po naprawach, ale gdy przemyślał wszystkie za i przeciw, kupił nowiutki za równowartość mojej dwumiesięcznej renty.

. Jestem szczęściarą, że mam takiego Męża.

Teraz muszę nauczyć się obsługiwać to nowe " ustrojstwo", bo niby takie samo, ale inne.
Przez to, że staruszek " zdechł", straciłam fotki przygotowane na kolejne posty, porobiły mi się zaległości i pisaniu, i w odwiedzaniu Waszych blogów.

Chciałabym bardzo podziękować Magdalenie Grzybek za otrzymaną przesyłkę, czyli piękną bransoletkę z koralików w kolorach fioletu, plus bawełnianą koroneczkę i mulinki do haftu. Może w tym całym rozgardiaszu, jak już go opanuję, uda mi się zrobić jakieś sensowne fotki tego prezentu, to się wtedy raz jeszcze z nim przypomnę.
 Wysłałam również prezent urodzinowy do Darii z bloga  Rękodzieło Etoilee,
tutaj  i teraz podprowadziłam od Niej fotkę z zawartością, za co przepraszam. Dario wybaczysz mi?


Tym razem skromniutko, ale nie bardzo miałam pomysł na prezent dla koleżanki. Miało nie być takie na ścianę, by nie zbierało kurzu, raczej użyteczne i świąteczne.
 Jest więc skromna karteczka z hafcikiem, zakładka imienna, /druga strona do obejrzenia u Darii w przekierowaniu na post powyżej, kilka złotych / z nazwy/ bombek choinkowych, trzy woreczki na prezenty świąteczne, w tym jeden z kominiarczykiem na szczęście, bo bez niego ani rusz; i po kilka metrów wstążek do robienia kwiatków. Woreczki wykonane z kanwy, łącznie z zakładką, można śmiało prać i po wysuszeniu schować do szuflady, zakładkę oczywiście do książki, nie do szuflady.
Mam nadzieję, że prezent mimo wszystko spełnił swoje zadanie i Daria, da mu szansę na dłuższe użytkowanie.
15 listopada pewna młoda osóbka imieniem Ola, miała 10 urodziny. Pamiętacie, że w październiku pokazałam hafcik z dziewczynką na rowerze z przeznaczeniem na karteczkę dla niej. Karteczkę oczywiście zrobiłam, no może nie do końca taką, jak myślałam, ale najważniejsze, że wysłałam i mała miała radochę.  Tutaj udało mi się odzyskać fotkę z wiadomości na Skypie, więc już Wam pokazuję, jak wyglądała:


Kartka na kwadratowej bazie, z napisem na hafciku, plus rameczka z zielonej wstążeczki otrzymanej kiedyś od Mici w prezencie, papierowe motylki z wykrojnika i dziurkacza od Ani T. i filcowe serduszka dopełniające całość. W środku stosowne życzenia dla solenizantki, ale już bez fotki.

Kochani, zanim ja okiełznam to moje nowe sprzęcicho, troszkę czasu mi zejdzie, może uda mi się w ramach relaksu poodwiedzać i pokomentować Wasze posty na blogach, więc ten mój dzisiejszy prawdopodobnie nie będzie miał odpowiedzi pod Waszymi komentarzami. Wybaczycie mi tę niedogodność, mam nadzieję. Sporo roboty jeszcze przede mną, nie wiem też czy uda mi się z pracami na zabawy do których się zgłosiłam, ale tak w życiu bywa, nie zawsze mamy to, co chcemy. Czasem z czegoś trzeba zrezygnować; zobaczymy co nam przyszłość przyniesie.

AKCJA CELINKOWA TRWA NADAL, o tym w następnym poście.

Na dzisiaj będzie tyle tych moich zaległości. Mam nadzieję szybko wrócić do dawnego rytmu blogowego, tak więc do następnego poczytania, baj, baj.

niedziela, 8 listopada 2015

Apel. Haft w dobrej sprawie.

 Witajcie Kochani.

 Będzie długi wpis, więc przygotuj się na czytanie i zaopatrz w herbatkę, kawkę, coś na ząb.

Bardzo dziękuję za tak liczne i pochlebne komentarze pod ostatnim postem. Miś robi furorę za sprawą akcji, na którą go przeznaczyłam. Jesteście ciekawi, jak będzie wyglądał na podusi szytej przez zespół wolontariuszek Celinki, powiem szczerze, ja też będę czekała z niecierpliwością.
Teraz jednak do rzeczy.
Chciałabym zachęcić wszystkie haftujące osoby do przyłączenia się do tej pięknej akcji. Każdy hafcik jest na wagę złota, a już uśmiech dziecka największą nagrodą. Może my haftujące i te szyjące nie zobaczymy tych roześmianych oczek, ale z całą pewnością chore dzieci przyjmą je z radością. Post Ani /nawanny/, który mnie skłonił do przyłączenia się do tej akcji, jest już poprawiony w wytycznych odnośnie wykonania haftu tutaj, więc proszę zajrzyjcie raz jeszcze. Nie będę dublowała tego, co Ania wypunktowała, ale od siebie, po małych konsultacjach z Celinką, podpowiem Wam, że każda z Was da radę stworzyć coś, co przyniesie radosny uśmiech na twarzyczkę obdarowanego. Ania wspomniała, że nawet 8-latki szyją małe aplikacje, a przecież doświadczenia nie mają.
 Znając podstawy haftu krzyżykowego, co Was przeraża by dołączyć do tej akcji,czy  ten ogrom wytycznych tam zawarty. Nie wierzę, że tak jest. Gorzej może być tylko z czasem na wykonanie małego hafciku, bo praca, dom, rodzina, to obowiązki. Natomiast jeśli dobrze przemyślimy sprawę, to uda się wygospodarować chociaż godzinkę dziennie na postawienie kilku krzyżyków w tak szczytnym celu. Nie chcę nikogo namawiać na rezygnowanie z zabaw, do których się zapisałyście, ale czy nie da się tego pogodzić, tak jak w moim przypadku było.
Kilka uwag, które mi się nasunęły po podjęciu decyzji: haftuję dla maluchów i tych starszych też.

Przyjmijmy, że podusia będzie miała standardowy wymiar 40x40 cm, żeby wstawić na nią aplikację, musi być odpowiednio mniejsza, nie większa jednak niż 30x30cm; uwzględniając zapas na zaszycie w panel. Wtedy jest to duży haft i tylko jeden się mieści na podusi.

Wybierając wzorek z motywem, z jakiejś bajki starajmy się by nie był za duży, taki np. 50x70 krzyżyków plus minus, dopasowujemy rozmiarowo kanwę / w zależności na jakiej szyjemy: 14, 16,18/ dodając bezwzględne minimum 2cm,  na wszycie. Szkoda marnować materiału, który przecież nie jest tani i sami za to płacimy z własnej kieszeni.  To bezwzględne minimum w zupełności wystarczy do wszycia z innym materiałem i nie będzie trzeba nic obcinać, a przygotowując materiał pod haft mamy świadomość wykorzystania go odpowiednio. W takich aplikacjach nie wyszywa się tła, więc światło postaci, czy innego motywu zastosowanego, będzie odpowiednio widoczne. Celinka ubolewa nad tym, że czasem musi z takiego haftowanego panelu odcinać niepotrzebne kilka centymetrów materiału, które mogłyby być zaczątkiem kolejnego. Od haftującej zależy, by wzorek dobrze rozmieścić na wymierzonej w cm kanwie.

Czytając komentarze u Ani, zauważyłam, że wiele z Was obawia się lewej strony swej pracy.
Dziewczyny, to nie jest najważniejsze, liczy się staranność wykonania haftu, wiadomo bez niepotrzebnych supełków, przecież dla siebie też tak szyjecie, a nawet robicie to na zamówienie. Wiem, w oprawionym obrazku nie pokazuje się plecek haftu, tu też nie będzie widoczny, bo wszyty w materiał podusi z podkładem, metodą patchwork, co zresztą widać na fotkach gotowych poszewek, fotka zapożyczona z posta Ani



i banerek  do pobrania na Wasze blogi w celu rozpropagowania akcji, nawet jeśli nie haftujecie.



Ważne tylko by niteczki nie wyłaziły na wierzch po ich zakończeniu, ale to przecież potraficie zrobić.
Hafciki mogą być mniejsze, np. kanwa z zapasem 15x15cm, lub każdy inny wymiar, wówczas podusia będzie zrobiona z wielu takich motywów. Czy to takie straszne? Chyba nie.
Kto więc może, niech wspomoże tę akcję. 
Ja żeby nie być gołosłowną, zrobiłam kilka hafcików i już jutro pojadą do Celinki. W trakcie pisania posta, Celinka po zobaczeniu fotek zwróciła mi uwagę, bym je podpisała, chociaż nazwą miasta, co też uczynię.

Pokażę Wam obie strony hafcików, no może fotki nie najlepszej jakości, ale Celinka już je widziała na mailu i zaakceptowała, teraz prezentacja dla Was.


Kanwa 18, przycięta na wymiar 18x13cm, wzór wyśrodkowany i zapas na zaszycie wystarczający, nawet tzw.krajka materiału nie jest odcięta, tej nie szkoda będzie dociąć do szycia podusi, mulina Ariadna.


Tutaj plecki, widać przeciągnięcia końcówek muliny zaszywanej, bez supełków. Nie takie to straszne. 
Kolejne wielkością  Gumisiowe postacie ponizej:




I następne już nie bajkowe:
Puzzlowate większe i mniejsze w cm 10x13cm, i 8x13cm. miałam takie kawałki kanwy, więc je zagospodarowałam

 i plecki powyższych:

oraz moja kompozycja z serduszek i gwiazdki wym w cm: 10,5x 11, tak też można:


i plecki:
Fotki widać, że słabe, ale tu o nie nie idzie, tylko o to co na nich i dla kogo przeznaczone. 
                     
Do tego będzie jeszcze miś, którego znacie,

Jak same widzicie, można się nieco przestawić i coś zrobić.
Ja zrobiłam te hafciki, nie dla sławy, tylko ku uciesze chorych dzieci, a Celinka z zespołem zagospodaruje je w podusiach.
Czy po takiej prezentacji  będą chętne osoby na przyłączenie się do akcji, zobaczymy.
Myślę, że wiele z Was Kochane Dziewczyny, pochyli swoje główki nad hafcikami w tak fajnej sprawie i dołączy do grona pomagających Celince uszyć następne pocieszajkowe podusie. Bardzo na Was liczymy z Anią.
Nie ma czego się bać, damy radę. Już wielokrotnie udowadniałyśmy, że w grupie drzemie większa siła, niż w pojedynkę. To jak, mogę liczyć na Wasze wsparcie?. Nie oczekuję ani ja, ani Ania, ani też Celinka, nie wiedzieć jakich cudów, tylko małego wsparcia z Waszej strony. Niech to będzie jedna sztuka hafciku, nie od razu cała seria, bo " ziarnko do ziarnka, zbierze się miarka".  W myśl tej zasady powstaną podusie, jakie wyczekują dzieci. Więcej informacji po kliknięciu banerka z podusią w pasku bocznym na blogu.

Artystki Kolorystki, nie dajcie się prosić, już nie raz dawałyście się poznać od tej strony dawania, nie tylko brania.
Wymianki prywatne, urodzinowe, imieninowe, czyli coś za coś, a może tak raz, coś w innym celu, dla kogoś, nie dla siebie.

                       Dobro raz dane, wraca ze zdwojoną siłą.

Może to Was zmusi do przemyśleń i zgłoszeń na tę akcję. Czekamy na odzew w komentarzach. Wszelkie wątpliwości rozwiewamy od ręki, tak ja, jak i Ania.

Post długi, ale wart przemyślenia. Zachęcam i polecam bo warto.
Do następnego poczytania, baj, baj.

piątek, 6 listopada 2015

Miś na "Celinki".

  Witam wszystkich.

Szmat czasu mnie nie było na blogu, ale sporo się wokół dzieje, łącznie z remontem nieustającym.

Tematem dzisiejszego posta jest " Miś, mały miś". na zabawę u Hanulka. Gdy przeczytałam miesiąc temu, co mam wyhaftować, byłam zadowolona. Wzorek misia miałam, potrzebne materiały także, więc nie było problemu by zabrać się do roboty. Był gotowy w kilka dni po ogłoszeniu tematu, myślałam do czego go wykorzystać i tu pomocny stał się post Ani z " Życie nitką malowane" tutaj , z prośbą o hafty na podusie dla chorych dzieciaków. Gorąco zachęcam haftujące dziewczyny do przyłączenia się do tej akcji, w miarę wolnych " mocy przerobowych", bez uszczerbku dla innych zajęć. Nie bójcie się wytycznych podanych w poście u Ani, one są do przeskoczenia, dacie radę.
  Mój misiaczek jest niewielki, ale na aplikację do podusi się nadaje, tak myślę. Czy szyjące podusie, dziewczyny będą tego samego zdania to się okaże, jak wyślę go z kilkoma innymi, które obecnie haftuję, przez co tak późno zamieszczam swoja pracę. By nie przedłużać, oto on:


Miś Panda  na kanwie 18-tce DMC, mulina Ariadna, wielkość 10 x 15 cm.

Zgłaszam to maleństwo na Wyzwanie listopadowe u Hanulka.




Dzisiaj króciutko, bo czas mnie goni, zaległości się porobiły i trzeba je jakoś nadrobić a siedzenie przy kompie mi nie służy, więc do następnego poczytania , baj, baj.