Co oznacza ten tytuł, zapewne wiele z Was się zastanawia, ja też, więc sprawdziłam i co znalazłam, takie oto fotki
Nie są może, najlepszej jakości, ale pochodzą z netu, który przekopywałam, by znaleźć przyczyny, przez które nie byłam w stanie komentować na Waszych blogach. Na nic się zdały długie godziny ślęczenia w sprawdzaniu uatawień bloga, byłam bezsilna.
Wreszcie przypomniałam sobie, że przed formatowaniem laptopa, miałam jeszcze jedną przeglądarkę, /podpowiedź z for ,szukających tak jak ja /.Zrezygnowana, ściągnęłam Mozillę Firefoksa, i jakież było moje zaskoczenie, jestem , wróciłam do społeczności, mojego wirtualnego świata, moich kochanych komentatorek, ich blogów, i możliwości wyrażania swojego zdania.
Wybaczcie, mi Kochanieńkie, za to moje niebycie z Wami przez tak długi czas, ale złośliwość rzeczy martwych /w tym przypadku, źle skonfigurowanego systemu- prawdopodobnie/nie zna granic. Tylko, ja nie nazywałabym się tak, jak się nazywam, żeby odpuścić. Słowa Ani / Anek73/ dały mi dużo do myślenia i doprowadziły do szczęśliwego zakończenia, tych problemów. Oczywiście, nie mam do niej żadnych pretensji, sama zachęcam, byście nie tylko, chwaliły, ale i krytykowały, bo to jest bardziej motywujące do starania się , aby było lepiej.
Teraz pokażę , tym razem oprawiony haft, cieszący oczy od długiego już czasu, wiszący na honorowym miejscu , na ścianie.
Oto on:
Jak widać Stworzenie Adama, według Michała Anioła, wzór ze Złotej Kolekcji Haftów Polskich, kanwa 18, mulina Ariadna. . Wyhaftowany zaraz jak tylko pokazała się gazeta. Trwało to około 4 miesięcy, niemal całymi dniami, tylko tym się zajmowałam, a moje ręce, już wtedy wyglądały tak:
Zdjęcie niezbyt miłe, ale powiem Wam, stan tych łapek, wcale się nie poprawił, a wręcz pogorszył. Dziękuję Bogu, że daję radę jeszcze haftować, bo inaczej, to tylko " wariatkowo " by się dla mnie nadawało.
Teraz chwalę się skończonym widoczkiem, już wypranym, ale nie prasowanym, tak mi spieszno go pokazać.
Osobiście nie jestem zadowolona z jego wyglądu, ale skoro już jest, to oglądajcie i oceniajcie.
Jeszcze uraczę Was dzisiejszym zbiorem mojego Pana Męża, trochę do suszenia, a rydze do marynaty na sałatki dla Córci:
te do suszenia.
te do marynaty.
Kochaniutkie, zanudziłam Was na śmierć, tymi moimi wywodami, ale, no cóż poradzę.
Na Wasze komentarze, z poprzedniego posta,odpowiem jutro, bo dzisiaj już pólnoc za pasem, wypadałoby iść spać.
Dobrej nocki Wam życzę, kolorowych snów.
o wow ! Jestem pod wrazeniem obrazka ! Efekt jest powalajacy !
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Szymko, moja ocena jest bardziej krytyczna, ale ja wiem, gdzie coś jest nie tak. Fotka, niestety nie oddaje tego, co ja widzę, a Wy nie. Mnie nie tak łatwo zadowolić., ale skoro Tobie się podoba, to może inni też to zaakceptują.
UsuńDanuś toż to istne cudo,obrazek jest boski ,a ten z widoczkiem również prześliczny.Co do spraw blogowych ja ciągle używam Chrome i tu jest mi najlepiej.Kiedyś miałam problemy na Operze,nie mogłam nic zrobić ,wszystko było zablokowane,więc uciekłam stamtąd i po dziś dzień chromka najlepiej się u mnie sprawdza.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i uraczaj nas dalej tymi swoimi ślicznościami,bo łapki może i wyglądu nie mają przez chorobę,ale za to zdolne jak mało które.
Zdrówka kochana i dużo słoneczka Ci życzę :)
Odpowiadam już na bieżąco.
UsuńHaftowanie to moje życie, bez niego, to jedynie wariatkowo by mnie czekało.
Wspominałam jak to było z Chrome, Explorer, też się zbuntował, a na nich właśnie do tej pory działałam. Został mi już tylko M.Firefox, i ten działa. Podejrzewam, że wpływ miał też antywirus, który zmieniłam z Esseksa na AVG, bo go wolę.
Łapki są jakie są, nogi też nie lepsze.
Oba obrazy piękne :) Ten pierwszy za mną chodzi, ale jakoś czasu w promocji nie dają...
OdpowiedzUsuńU mnie za to, czasu pod dostatkiem, chociaż gdyby doba była jeszcze dłuższa, to też bym się nie pogniewała.
UsuńCo do pierwszego obrazu, skoro za Tobą chodzi, to nie odkładaj jego realizacji, na kiedyś tam, tylko zacznij i malutkimi kroczkami, cel osiągniesz.
U Ciebie ręce, u mnie nogi... może ktoś powie, że nogami się nie wyszywa, ale przy niewydolności limfatycznej, skulone siedzenie przy hafcie wskazane nie jest... a ja niestety to robię.... zawsze coś w tym naszym życiu...
OdpowiedzUsuńGrzybów tradycyjnie zazdroszczę.
W sumie przeglądarka to chyba najprostszy powód, na który sama nie wpadłam - teraz dopiero mi się przypomniało, że na Chromie w domu korzystam bez problemu, a na IE w pracy w ogóle nie mogę się na bloga zalogować...
Widzisz Aneczko, "kop, kopem", ale z tymi ustawieniami, to obydwie miałyśmy rację.
UsuńWspomniałam o rękach, bo akurat miałam ich zdjęcie, a nogi wcale nie są lepsze, niestety zdjęć nie mam. Ja kiedyś też siedziałam z podkulonymi, teraz to niewykonalne, przy miażdżycy, niewydolności krążenia, zalecono mi siedzenie z nogami usytuowanymi powyżej fotela, więc trzymam je na podwyższonym taborecie.
Obraz jest rewelacyjny, drugi obrazek też pięknie wygląda, a łapki.. no cóż... zdrówka życzę i jeszcze wielu lat z haftem :) A grzybki jak zwykle wzbudzają mój zachwyt :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAniu, jesteś boska.Za życzonka dziękuję.
UsuńObrazy piękne, zwłaszcza to szalejące morze. Fajnie ,że sobie poradziłaś z tymi problemami komputerowymi, ważne żeby nie poddawać ;-)
OdpowiedzUsuńGrzybów też zazdroszczę ,jak mam raptem kilka słoiczków.
Wiesz przecież, jaka ja uparta jestem, niczym OSIOŁ, i byle niepowodzenie, nie jest w stanie mnie zniechęcić.
UsuńO tym skąd ten widoczek poczytaj w poprzednich postach, tutaj nie będę się powtarzała. Niby jest " spoko " ale, ja zawsze mam jakieś " ale ".
Obrazy są piękne - podziwiam pracę Twoich rąk:))) Hafty te wymagają zdolności, umiejętności, cierpliwości - Ty je masz:) Technicznie nie oceniam, bo nie umiem takich haftów robić , a bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Kasia
Kasiu, wystarczy chcieć, jak w moim tytułowym motto, w Awatarze, a móc samo przychodzi, czasem z trudem, ale jednak....Cierpliwości nigdy mi nie brakowało, a że z natury, jestem " niespotykanie spokojnym człowiekiem ", to i umiejętności nabyłam. Technikę nadal doskonalę.
UsuńStworzenie Adama jest przepiękne. Wielki szcun, jak mawiają moi uczniowie. Ufok - przy pierwszym zdjęciu miałam wrażenie, że to będzie pejzaż górski i jestem... niesamowicie pozytywnie zaskoczona. Zachód/wschód słońca jest taki nieoklepany, po prostu niespotykany i piękny. Pozdrawiam Słoneczko. Chylę głowę przed Twoimi pracowitymi łapkami.
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało mi się wywołać takie " inne" skojarzenia, co do treści obrazka. Mam zamiar "popełnić" drugi taki sam, ale na drobniejszej kanwie, bo ta, chociaż też ją lubię, ma prześwity między krzyżykami, a tego nie lubię.
UsuńNie pokazałam twarzy, ale ręce owszem, mogą posłużyć nawet jako moja wizytówka.
Bardzo Ci współczuję Danusiu i ubolewam nad Twoimi biednymi rączkami. To niesamowite że nadal potrafisz tak pięknie haftować. A może to właśnie jest dobre jako gimnastyka dla rąk? Stworzenie Adama to prawdziwe dzieło sztuki a ten widoczek jest niezwykły i piękny.
OdpowiedzUsuńDobrze że udało się z tą przeglądarką. Przesyłam serdeczności.
Rączki biedne, ale tylko to mogą robić, gimnastyka dlań, jest na " tak i nie". Z tego co jest na "nie" i tak nie zrezygnuję, za bardzo kocham haftowanie.
UsuńDanusiu oba obrazki są przepiekne , a ten zachód słońca nad morzem n=wcale nie wyglądał na zachód jak go pierwszy raz pokazałaś. Nad rączkai się popłakałam, to jest niesprawiedliwe , że takie cos spotyka dobrych , sympatycznych ludzi a teki mendy co poniektóre chodzą po tym świecie zdrowe jak koń. Wr.... czasem się zastanwiam czy Pan Bóg wie co robi ??
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za to że sie nie poddajesz, i jakim cudem można haftowac na jeszcze drobniejszej kanwie ???
Pozdrawiam
Złotko, nie ma co płakać, ja z tym żyję już od długiego czasu, i daję radę. Można haftować na jeszcze drobniejszej, niedługo pokażę różnice w wielkości krzyżyków, na konkretnych obrazkach w zbliżeniu, może mój aparat to zdoła uchwycić
UsuńJa jestem z pokolenia, "starej gwardii", a choróbska, rzecz nabyta i genetyczna. Trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej, ile się da.
Danusiu oba hafty są przepiękne!! zazdroszczę bo ja nie haftuję:) moja mam poczyniła kilka obrazów i obrusów, próbowała i mnie nauczyć ( na siłę) ale tylko się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka Ci życzę kochana i pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję.
UsuńBłędem Twojej mamy było " na siłę ", ale jeszcze nic straconego. Gdybyś naprawdę chciała, a podejrzewam, podstawy załapałaś, to teraz mogłabyś na nowo bez przymusu spróbować.
Wspominałaś już wprawdzie o "stworzeniu Adama" ale zdjęcie zapiera dech w piersiach to po prostu dzieło sztuki przez duże D Pejzaż mimo przeszkód wyszedł rewelacyjnie również robi duże wrażenie. Mam nadzieję, że zdrowie nie odbierze Ci możliwości tworzenia tych cudowności, będę za to mocno trzymała kciuki tym bardziej, że wiem co to znaczy móc się w ten sposób wyciszyć, odreagować... Gorąco pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie słowa, są bezcenne. Nie ustanę, choćby na leżąco, ale będę wyszywała, nic nie jest w stanie mnie powstrzymać.
UsuńFajnie, że widoczek się podoba, może za jakiś czas uda mi się zaskoczyć Was czymś w podobnym stylu, ale to przyszłość.
Dużo zdrowia życzę! A Stworzenie Adama jest rewelacyjne. Podziwiam :3
OdpowiedzUsuńZa życzenia zdrowia dziękuję, chociaż wiem, że i tak go nie odzyskam, ale cały czas walczę, by być w miarę sprawną.
UsuńOpinia o obrazie, bezcenna, staram się jak mogę. Dziękuję.
Danusiu, piękne te Twoje haftowane dzieła. Jesteś niesamowicie zdolna! będę tu do Ciebie zawsze zaglądała i bardzo dziękuje Ci za odwiedziny u mnie;) To bardzo miłe z Twojej strony;) Grzybki cudowne, ale ja nigdy w życiu nie widziałam rydza... Nie wiem, jak wygląda, chociaż jestem niesamowita grzybiarą;) Życzę Ci dużo zdrówka Danusiu;)
OdpowiedzUsuńWitam Cię Małgosiu u siebie.
UsuńZdolności, rzecz nabyta, wytrenowane z uporem maniaka, stały się sposobem na życie odstresowane.
Skoro jesteś grzybiarą, to wiesz, że nie wszędzie i nie zawsze można je spotkać, a według smakoszy, są doskonałe. Poczytaj w Googlach, tam jest o nich wszystko.
Danusiu, podziwiam, że można takie piękności wyhaftować. Obraz jest cudny i słusznie zajmuje honorowe miejsce:)
OdpowiedzUsuńCieszę sie, ze sie nie poddajesz ani w chorobie ani w innych trudnościach.
Danusiu, jeśli u ciebie to gościec, to warto jeść dużo cebuli pod różną postacią, wiem, ze mój teść jak jadł jej dużo to twierdził, że się zmniejszyły dolegliwości i nie postępowały tak szybko.
Pozdrawiam cię serdecznie :)
Dziękuję za pochlebstwa.
UsuńSkarbie gdyby to był tylko gościec, ja już nie liczę schorzeń, które mam. Za podpowiedź o cebuli dziękuję, może i ona pomocna jest, tylko mnie na sam jej zapach, robi się niedobrze, nie wspomnę o zjedzeniu, bo żołądek jej nie przyjmuje.
Bardzo dziękuję za zainteresowanie moim zdrowiem. Pozdrawiam.
Biedne te Twoje paluszki Danusiu :( Tym bardziej podziwiam hafciarski kunszt! Fajnie, że jesteś z nami :)
OdpowiedzUsuńJuż zdążyłam się przyzwyczaić do mojej niepełnosprawności, i jakoś sobie radzę. Haftowanie pozwala mi utrzymać łapki w ciągłym ruchu, a że deformacja paluszków pogłębia się, no cóż, przeżyję.
UsuńDwa piękne i pracochłonne obrazy. Podziwiam tym bardziej widząc Twoje problemy z rękami. Musisz mnieć w sobie wiele siły, nie tylko tej fizycznej, żeby poradzić sobie z bólem, czerpiąc jednocześnie przyjemnośc z wyszywania.
OdpowiedzUsuńWitam Cię bardzo gorąco u siebie. Podziwiaj jeśli taka Twoja wola. Siłę czerpię właśnie z haftowania, a moja psychika wtedy odpoczywa nie pozwalając myśleć o bólu, który czasem jest nie do wytrzymania, zwłaszcza, że bolą także nogi, ale nimi przecież nie wyszywam.
Usuńpiękne stworzenie..przepraszam że pytałam o te małe hafciki:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu. Jak widzisz nie tylko małe hafciki tworzyłam i tworzę, nie masz za co przepraszać.
Usuń