Przez pogodę taką, jaką mamy tego lata, jestem "nie do życia", a co tu mówić o pisaniu.
Jednak, żeby nie posądzono mnie o "nic nie robienie", gdy mój mężulek gania po lesie za grzybami, to zamieszczę fotkę mojej Lawendowej pani, bo zaczęła nabierać kształtów i wyrazistości. Jeszcze troszkę jej brakuje, ale najtrudniejsze przede mną będą kontury.
Jak same widzicie, kolorystyka muliny Ariadna, nie jest z najwyższej półki, ale mnie się podoba i o to w tym chodzi. Dodatkowo z oryginalnego wzoru wyszywam to, co najważniejsze, nie "ciurkiem" jak leci, bo było by nudno. A tak widać, że coś się dzieje. Jest to moja wersja, tak jak, ja to odbieram, a nie jak nakazuje autorka wzoru.
Wspomniałam o moim mężu ganiającym po lesie. Otóż, wczoraj po pracy zrobił sobie, taki krótki wypad i po półtoragodzinnym zbieraniu przywiózł tyle:
Jak widzicie, trochę tego jest. I nie myślcie sobie, że ciągle te same grzyby, w różnych ujęciach Wam pokazuję. O nie. Każde zdjęcie jest świeże, tak jak i zawartość w prezentowanych koszykach.
Ponieważ pogoda sprzyja "wysypowi" grzybów, mężulek już na jutro po pracy, zapowiedział kolejną eskapadę leśną. Daj mu, Panie Boże, by nazbierał zdrowych okazów.
Niektóre z Was słusznie zauważyły, że jak w takim tempie, co On zbiera, Ja publikuję, to niedługo braknie miejsca w naszej spiżarni na te specjały. Jednocześnie, nie opędzę się od udzielania odpowiedzi na komentarze. Fakt, komentarze są bardzo pochlebne, a ja nie krzywduję sobie na to, że wypada na nie odpowiadać. Czasem wolałabym udzielić zbiorczej odpowiedzi, żeby nie powtarzać ciągle tego samego, ale odpowiadam.
Obiecałam Iwonce, że na jej komentarz o moim zmieniającym wygląd blogu, odpowiem w poście. Tak, więc:
Z racji, iż pogoda źle wpływa na moje samopoczucie, niewiele haftowałam, za to wzięłam się za modyfikację bloga. Co z tego wyszło, oceńcie same. Wydaje mi się, że jeszcze nie raz, i nie dwa, będę coś zmieniała, aż osiągnę taki jego wygląd, że będę zadowolona. Skoro mam się nie bać klikać, zmieniać, to czemu nie. Iwonka nawet pomyślała, że pomyliła adresy blogów, i źle trafiła. Mam nadzieję, że Wy nie błądzicie i docieracie pod mój adres.
Stałym zwyczajem zamieszczam jeszcze fotkę moich "starych"haftów:
Lilie wodne: wymiary jak zwykle 18 cm na 24 cm, kanwa 18, jedna nitka Ariadna.
Witam nowe obserwatorki:Van-Gugi i Danusię /Imienniczkę/. Przepraszam, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale dopiero Agnieszka Ka zwróciła mi uwagę, iż przybywa mi Was niczym "grzybów po deszczu". A ja się z tego bardzo cieszę.
Do następnego razu, mam nadzieję nie długo...
Danusiu, większożć moich prac wyszywam muliną ariadna. Twoja lawendowa pani zapowiada się interesująco, czekam na efekt końcowy,
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Widzę, że Ty też, nie masz spania, o tak wczesnej porze, już serfujesz po necie, jeśli wierzyć zegarowi / a jest ustawiony raczej prawidłowo /. Ariadna, to moja podstawowa mulina jaką wyszywam, bo na taką mnie stać. Nie zawsze oddaje zakres barw w hafcie, ale ........
OdpowiedzUsuńJa również haftuję Ariadną i nie narzekam chociaż słyszałam opinie, że jak się raz spróbuje nici DMC to już nie ma powrotu, więc ja nie próbuje ;) Grzyby boskie!!! Kontury są dla mnie udręką za każdym razem muszę wypruwać i nigdy nie jestem do końca zadowolona... Lilie zostawiłam sobie na koniec bo to prawdziwe dzieło sztuki tyle kolorów uwielbiam impresjonizm a to o ile się nie mylę obraz pędzla Claude'a Moneta
OdpowiedzUsuńCo do autora oryginału, to nie będąc pewną /jego autorstwa / czekałam, aż "oglądaczki" mnie upewnią. Potwierdzam więc to :C. Monet, a wzór był kiedyś w którejś gazetce polskiej, z haftami, publikowany.
UsuńNo grzybów to zazdroszczę .
OdpowiedzUsuńPanienka coraz śliczniejsza. Co do Ariadny, myślę ,że od kilku lat paleta kolorów jest bardzo atrakcyjna, nie ma co narzekać;-) Owszem haftuję DMC one są jakby bardziej połyskiwe. DMC się nie supła przy rozdzielaniu nitek , Ariadna wciąż mi się motała.
Uważam jednak ,że nie ma co narzekać, trzeba stawiać krzyżyki i już ;-) Każda praca po wykończeniu i oprawieniu nabiera wyrazistości, a jeśli się tworzy sercem ,to już nic dodać ;-)
Ja nie narzekam, tylko wyrażam swoje zdanie, na temat związany z haftowaniem. Grzybów to mi nie zazdrość, bo z tego co wiem, masz kogoś, kto Cię nimi obdarowuje.
UsuńA lilie oczywiście fantastyczne, też tak jak Agnieszka lubię impresjonistów :-)
OdpowiedzUsuńByłyby fantastyczne, żeby były wymiarowe, takie pod gotowe ramki do oprawy, a tak już dobrych kilka lat leżakują. Czekają chyba na zmiłowanie boskie.
UsuńDanusiu ja od niedawna zajęłam się haftem krzyżykowym i haftuję własnie Ariadną,bo tania;)Ponieważ haftuję raczej małe motywy ,to różnicy nie widzę,ale też żaden ze mnie ekspert;)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobają Twoje hafty.
Grzybów zazdroszczę na maksa.Mieszkam w Irlandii i takich cudów tu niestety nie ma;(
Witam, Bardzo podobają mi się lilie wodne moneta w Twoim wykonaniu. Wiesz może gdzie można kupić schemat na duży obraz. Z góry dziękuję i Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam Cię gorąco, jak widzę zwiedzasz mój blog od początkowych postów.
UsuńOdpowiadam na pytanie o Lilie wodne Moneta. Schemat był publikowany w dawnych numerach Haftów Polskich, gdzieś go mam, ale musiałabym poszukać, jeśli by Cię to interesowało, odpowiedź pisz na maila, który jest pod moim profilem w pasku bocznym bloga.