Wiele komentarzy odwoływało się właśnie do tych zbiorów. Cóż poradzić, mam męża, który uwielbia chodzić po lesie za grzybami. Ja sobie z tego powodu nie krzywduję bo On je sam oporządza, skoro nazbierał. Kiedyś pomagałam mu w tym wszystkim, ale od pewnego czasu, mój stan zdrowia mi na to nie pozwala, więc mężuś zdany jest na siebie. Im więcej nazbiera, a sprawia mu to radochę, tym więcej ma roboty z ogarnięciem tych grzybów. Nie myślcie sobie, że tylko je suszy, o nie. Robi je też do słoiczków w marynacie, albo jako sałatki do zapiekanek. Wszyscy bardzo sobie chwalą jego specjały, zresztą grzybobranie, to nie jedyne jego hobby. Można Go nazwać takim określeniem KGW /Koło Gospodyń Wiejskich/ mimo zamieszkiwania w mieście. Ponadto, zajmuje się także: :zakupami, gotowaniem, pieczeniem ciast, pranie, sprzątanie, opieka nade mną. Mówię Wam Złoty Chłopak i jest cały mój. Niektórzy pytają, gdzie ja takiego znalazłam. Odpowiadam wtedy: W korcu maku, bo gdzie dzisiaj znajdziesz tak wszechstronnego faceta, który jeszcze pracuje zawodowo i to ciężko, jako budowlaniec.
Rozpisałam się tak o moim Małżonku, bo gdzieś muszę Go docenić i pochwalić się nim, że go mam.
W tytule posta jest "Zapowiedziana niespodzianka", więc teraz o niej.
Jakiś czas temu, jeszcze jako bez blogowa osoba, zamieściłam komentarz jako 100 obserwatorka, na blogu " Krecia robota", u wspaniałej kobitki, która poczuła się do tego, by ten fakt uczcić. Poprosiła o mój adres domowy do wysyłki /wysłałam mailem/ i w poniedziałek mailowo zaawizowała, że przesyłka wysłana. Dzisiaj nasz pan listonosz zadzwonił do drzwi z małą paczuszką. Oczywiście byłam bardzo uradowana, a jej zawartość zaraz "obfociłam" i zaraz zamieszczę.
Oto ona w trzech ujęciach
widok z góry, z boku, i z zawartością.
Jest to wspaniały koszyczek zrobiony z papierowej wikliny, pomalowany na bladoróżowy kolor, z hafcikiem na wieczku, szydełkowe kwiatuszki, bardzo delikatne, kolorki jak widać, oraz nieco słodyczy, które z racji iż w domu nie ma małych dzieci, zostaną skonsumowane przez mojego męża, bo mnie słodycze nie są wskazane.
Agatko w tym miejscu, bardzo Ci dziękuję za tak milusi prezencik. Być może będzie on, zaczątkiem czegoś nowego w moim robótkowym świecie.
Ponadto, dzięki Tobie, między innymi, zdecydowałam się na stworzenie własnego bloga, bo jak pokazać, że ktoś z bloga czymś mnie obdarował.
Drugą osobą była Ela /bluebru nete/, u której w rozdawajce zgarnęłam wzornik muliny Ariadna.
Drugą osobą była Ela /bluebru nete/, u której w rozdawajce zgarnęłam wzornik muliny Ariadna.
Teraz mogę zamieścić jego fotkę, co też niniejszym czynię
Teraz Eluniu, mogę oficjalnie Ci podziękować. Dziękuję.
Byłoby bardzo smutno, gdybym tylko pisała, nie zamieszczając moich szufladowych prac
Udało się wkleić w dobrej pozycji, czyli poziomie. Haft na mojej ulubionej 18 , mulina Ariadna -1 nitka,
wymiary w cm 37 na 27 cm . Tytuł: Przed burzą.
Wzór z Haftów Polskich, lub z Kramu z robótkami, już nie pamiętam z której gazetki, ale takich to u mnie jeszcze sporo.
O postępach w Lawendowej pani, jak ją nazwała Ela /bluebru / będę informowała na bieżąco, jak tylko coś się w niej zmieni na więcej.
Na dzisiaj tyle. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca tego mojego pisania.
Zapraszam na następne posty. Słonecznej pogody, bez burz Wam życzę.
Zapraszam na następne posty. Słonecznej pogody, bez burz Wam życzę.
Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. Lubię sprawiać innym radość. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo z mojej strony ukłon do Ciebie, bo wyzwalasz we mnie nowe wyzwania, to dotyczy papierowej wikliny.
UsuńPrzyznaję się "bez bicia", koszyczek nie jest moim dziełem; jutro na blogu wszystko wyjaśnię :)
OdpowiedzUsuńO ja goopia, nie wiedzialam (nawet sie nie domyslilam), ze prowadzisz bloga! Danusiu masz ogromne szczescie, ze taki z korca maku mąż Ci sie trafil. Takich prawdziwych meżczyzn ze świecą szukać. Koszyczek z papierowej wikliny cudny. Mnie jakos w rekach "nie lezy" taka "robota", heh. Tobie sprawnie widze poszlo :) Haft cudny. Twoja Pieta z mozolem troche ale idzie mi do przodu. Pozdrawiam Cie cieplutko. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńAguś, koszyczek to nie moja zasługa. Ja go otrzymałam od Agatki z bloga Krecia robota, za bycie 100 obserwatorem, wtedy jeszcze bez bloga. Zresztą o tym pisałam w poście.
UsuńMąż rzeczywiście "do rany przyłóż" super Facet, dlatego tyle o nim napisałam, bo jest tego wart.
Po pierwsze gratuluję serdecznie TAKIEGO męża masz wielkie szczęście :) Po drugie gratuluję ślicznego koszyczka :) Po trzecie gratuluję wzornika też stanęłam w szranki ale mi się nie powiodło teraz kiedy wiem, że to Ty go dostałaś jest mi lepiej :) A po czwarte choć na końcu to chyba niemniej ważne: CUDOWNY OBRAZ podziwiam każdego kto tworzy takie duże obrazy mi zdarzyło się raz i chyba na tym poprzestanę Twój jest po prostu piękny i muszę przyznać, że widzę go po raz pierwszy chociaż swojego czasu zebrałam chyba całą kolekcję Haftów Polskich jaki i Kramu :) Gorąco pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko za te wszystkie peany.Jestem ciekawa, jak zareagujesz jak zamieszczę jeszcze większe rozmiarowo obrazy takie, jak Ostatnia Wieczerza, czy Stworzenie Adama.
Usuń....to taki mały przedsmak tego co nastąpi.... już nie mogę się doczekać :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDroga Danusiu, zacznę chyba od Twojego pięknego haftu. Ten obraz jest prześliczny! Dawno temu też haftowałam więc doceniam wkład pracy i precyzję wykonania. Po drugie - gratuluję uroczych prezentów.
OdpowiedzUsuńPo trzecie - gratuluję cudownego męża. Mój jest bardzo podobny, pewnie wyszukany w tym samym korcu. Ja uwielbiam grzybobranie i las. Mogę się włóczyć z koszykiem przez cały dzień. A jak zbiory są pokaźne to nadmiar grzybków po prostu wkładam do zamrażarki.
Pozdrawiam Cię gorąco i życzę miłego weekendu.
Droga Ewuniu, bardzo dziękuję za przemiły komentarz. Widzę, że korzec z makiem ma powodzenie. Ja niestety po lesie nie chodzę, zbyt dużo tam nierówności, co mogło by sprawić kontuzję moich chorych nóg. Grzyby to pasja, nie jedyna, mojego męża. Haft to dla mnie sposób na stres i możność zabicia czasu, którego mam w nadmiarze z racji mojego stanu zdrowia.
OdpowiedzUsuńHaft śliczny, w brązach , lubię takie widoki. Prezenciki bomba, rozumiem radość, bo nic tak nie cieszy jak to ,że ktoś dla nas coś zrobił, takie prezenty mają duszę ;-)No i na koniec zostawiłam sobie męża;-) Jesteś szczęściara, ale podejrzewam ,że Jego troska, to odpowiedź na Twoje uczucia i troskę Stanowicie zgrany duet .Życzę Wam zdrowia, zdrowia ,zdrowia , bo to najważniejsze :-)
OdpowiedzUsuńIwonko, wszystko to co piszesz, to prawda. Bardzo Ci dziękuję za przemiły komentarz.
UsuńWitaj imienniczko. Hafcik śliczny.
OdpowiedzUsuńGratuluję prezentów i wspaniałego męża. Co do męża to widać Danki tak mają, bo mój tez jest wspaniały.
Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę:)
Dziękuję bardzo.Ja jeszcze dodatkowo, czuję się jak bohaterowie "Krzyżaków" H. Sienkiewicza, bo mąż ma na imię Zbyszek.
OdpowiedzUsuńTo i ja swojego pochwalę! Marcin pracuje, sprząta, gotuje, zrobił mi cała pracownię, wybudował klatkę dla królików i także zajmuje się mną (a konkretnie moimi nogami) ze względu na stan zdrowia. I ja go sobie 11 lat temu po prostu wyguglałam :P Tzn. poznałam na jednym z internetowych czatów - po miesiącu przyjechał do mnie, a po trzech - zamieszkaliśmy razem :)
OdpowiedzUsuńBrawo Aniu. Takich mężów to ze świecą szukać. Jesteśmy szczęściarami mając takowych chłopaków. Ja swojego mam już 37 lat, z tego 35 jako męża.
OdpowiedzUsuńśliczny koszyczek, z pewnością będzie dumnie wykorzystywany :) A krajobraz śliczny!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że przeglądasz po kolei, posty. Koszyczek dumnie prezentuje się na dekoderze TV.
OdpowiedzUsuńkaraman
OdpowiedzUsuńordu
urfa
kilis
kütahya
US6LU7