Jednak od początku:
Wiele lat temu, kolor brązowy był moim ulubionym. Miałam sporo ciuchów w tym kolorze, sama zresztą je sobie szyłam, bo czasy były ciężkie, pustki w sklepach, nie ten rozmiar, nie ten fason, a ja przecież muszę coś na siebie włożyć. Udało mi się kupić brązowy materiał na kurtkę, watolinę i coś na podszewkę, też w kolorze jasnego brązu. Moja wersja kurtki doczekała się fazy pozszywania poszczególnych jej elementów i została odłożona do lamusa, w oczekiwaniu na to że kiedyś ją skończę. Tak się jednak nie stało. Teraz przyszedł czas na kolor brązowy, więc sięgnęłam do mojej "chomiczarni" i z rękawów niedoszłej kurtki powstało coś nowego, aczkolwiek potrzebnego, ale zanim to pokażę dodam jeszcze, że nadal lubię ten kolor, chociaż w mniejszym stopniu niż kiedyś. Lubię czekoladę gorzką, kawę też gorzką, mam brązowe oczy i brązowe włosy naturalnej barwy, nie farbowane, jest to też kolor ziemi i wszystkiego co z nią związane; kora drzew, grzybki, które niejednokrotnie pokazywałam w swoich postach. To by było na tyle o kolorku, dla niektórych bardzo niewdzięcznym.
By już nie trzymać w niepewności wszystkich ciekawskich wrzucam fotkę tego "czegoś", a poniżej dodam jeszcze kilka słów na temat mojej zabawowej pracy.
Jak widać jest to najzwyklejszy pokrowiec na maszynę do szycia, bo oryginalny z jakiejś tam folii już się zużył. Specjalnie w lewym rogu uniosłam go nieco, by nie było, że to poduszka, widać kawałek spodu maszyny, a na pokrowcu doczepiony mini igielniko-szpilecznik, żeby nie było za dużo tego brązu. Całość jest uszyta z wspomnianą wcześniej watoliną, dlatego mojej maszynie nie grozi żadne przeziębienie, a tym bardziej wysychanie oliwienia mechanizmów szyjących.
Mam nadzieję, że takie zestawienie kolorystyczne, bez beżów i tym podobnych barw nie będzie mnie wykluczało z zabawy. Brązowego jest nawet więcej niż 50 procent więc decydujcie. Może żaba pod ozorek jakoś to przełknie, a czy ja sobie z tym dam radę to zaraz się okaże.
Taki mój wytwór zgłaszam na zabawę u Danusi:
Dla wytrwałych jeszcze dorzucam sobotni zbiór rydzy, oczywiście w koszu.
Już zostały przerobione, zasłoikowane, gotowe do przeniesienia w stosowne miejsce jakim jest piwniczka.
Teraz już naprawdę kończę, idę nakarmić żabkę.
Baj, baj.
Fajny niepozorny pomysł z igielnikiem... obejrzałam Twoje hafty, cudne są ... Pozdrowienia od hafciarki, choć w zabawie też postawiłam na szycie...
OdpowiedzUsuńDziękuję Agatko. Rozgość się proszę na dłużej, zapraszam.
UsuńBardzo lubię brązowy kolor :)
OdpowiedzUsuńMiło to czytać. Dziękuję.)
Usuńja też ostatnio uszyłam sobie pokrowiec na maszynę :)
OdpowiedzUsuńJak jest potrzeba, to czemu nie sprawić nowe ubranko dla maszyny.?
UsuńBardzo fajny pokrowiec - no i praktyczny przede wszystkim, a to też jest ważne :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaki sobie, ale to była pierwsza myśl co zrobię na tę zabawę. Ważne, że potrzebne było, a takiego puchatego nikt nie ma.ha, ha, ha.
UsuńNo własnie, taki pokrowiec nie tylko jest praktyczny, ale baaadzo cieszy ko!
OdpowiedzUsuńTak Kasiu, to najważniejsze, był potrzebny nowy, to i się uszyło.
UsuńPokrowiec ,ważna rzecz. Podoba mi się pomysł z poduszeczką na szpilki :-)
OdpowiedzUsuńA tych grzybów, to zaczynam Ci zazdrościć, kocham rydze na masełku ....
Takie słowa od znawczyni techniki szycia to zaszczyt dla samouka, jakim jestem. Poduszeczka nieco rozjaśniła te moje ciemne brązy.
UsuńGrzybki, ach te grzybki, dlaczego nie rośniecie dla Iwonki na zawołanie?
Dziękuję za wszystko.))))))))))))
No i przydało sie to co tak długo leżało hihi
OdpowiedzUsuńNawet Tobie się zrymowało, ha, ha, ha.
UsuńDziękuję.)
Żaba linka połknie,bo moim zdaniem praca dostosowana do wymogów;)
OdpowiedzUsuńPokrowiec bardzo fajny,super pomysł z poduszeczką na igły.
Jak dla mnie prostota jest w cenie;)
Pozdrówka
Żaba linka chyba połknęła, tylko kosz przy nim zostawiła.
UsuńTobie Ilonko, za opinię bardzo dziękuję. Nie ma co wymyślać, jak prostota może spełnić swe zadanie.
Pozdrowienia ślę.)
Danusiu, pokrowiec jest fantastyczny. Aż żałuję, że nie mam maszyny do szycia, bo sama jakoś nieszyjąca jestem - jak coś potrzebuję to śmigam z tym do mamy i tam (w zależności od stopnia trudności, bo podwinąć i w miarę prosto zeszyć to daję radę)albo sama zasiadam do ulubionej maszyny na pedał, albo pozostawiam mamie radosną twórczość :D Igielnik na pokrowcu jest bardzo pomysłowy - a przy tym praktyczny.
OdpowiedzUsuńKoszem się nie przejmuj - na samym początku miałam taki dylemat "co to u licha jest" - kosz jest po to, gdybyś TY sam się namyśliła usunąć swojego linka z takiej zabawy jak Daniusine kolorki. Twojej niespodziance poświęcę osobny post, bo na to w pełni zasługuje!
Pozdrawiam serdecznie - blogerem się nie przejmuj, podpadł ostatnimi dniami kilku osobom (z tego co czytam), trzeba go wziąć na przeczekanie.
Buziaczki
PS. Rydze, jak zawsze, rewelacyjne - ukłony dla męża.
Dzięki wielkie. Moje marzenia o byciu zawodową krawcową, po chceniu byciem pedagogiem, /nie po polsku jakoś mi to wyszło/, urealniła Córunia. Igielnik to na rozjaśnienie tego brązu się tam znalazł - to był "spontan".
UsuńJuż we wrześniu miałam kosz i nawet nieświadomie go wtedy usunęłam, teraz już tej głupoty nie zrobię. Niech se tam będzie, co mi tam.
Blogera na przeczekanie, oj ciężko będzie, już zaczęłam przymiarki do Bloglovina, bo ja taka niecierpliwa jestem.
Dzięki za tak obszerny komentarz. Pozdrówka.
i to jest to co lubię- fajne i praktyczne :) moja maszyna ma plastikową obudowę, ale overlock nie doczekał sie jeszcze pokrowca:( cóż szewc bez butów chodzi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i miłego wieczoru Danusiu:)
Reniu, święta prawda. Moja maszyna już niemal płakała za nowym ubrankiem, więc się zlitowałam, a okazja sama się napatoczyła.
UsuńDzięki za słowa wsparcia dla samouka.
Dwa w jednym... przyjemne z pożytecznym i jako trzecie kolorowe zadanie wykonane :)
OdpowiedzUsuńMoja maszyna ( sama nie wiem czemu ) do kąta odstawiona... ale chyba trzeba będzie ją wkrótce uruchomić :)
Trzymaj się cieplutko... Pozdrawiam serdecznie
Ewito, nie martw się, na wszystko przyjdzie stosowny czas i sięgniesz po maszynę, by stworzyć coś niebanalnego.
UsuńPozdrówka.)))))))))))
Proste rozwiązania bywają najlepsze :) Fajnie to wymyśliłaś :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńProste Aniu, ale zanim doczekało się wykonania, to trochę czasu minęło. Już mam nowe pomysły na inne cudawianki, tylko czekam na następny kolorek.
Usuńpozdrawiam i ja.))))))
Danusiu kurna chyba masz takie sam gadane jak ja z Danusia, bo bez kawy do twojego posta nie ma co siadac , bo juz w połowie zasycha w gardle :-) A ja to taka troche pokręcona jestem bo czytam od dechy do dechy.
OdpowiedzUsuńNo maszyne posiadam a i owszem ale jeszcze ma pokrowiec oryginalne z czasów wczesnego PRL-u solidny i sztywny . Ale jak mi sie rozpinkoli wiem do kogo polece po nowy :-))
Wyszedł świetnie i mysle że Danusia zaliczy brązowy jest i umówmy sie że choinka jest beżowa i jest Ok/
Pozdrówka i lece dalej papa
Śmiech na sali, puste krzesła. No, nie nie mogę, gadułę ze mnie zrobiłaś, a to krótkie takie wyszło, że odpowiedziami teraz nadrabiam. Kawa zawsze wskazana, jak zasiadasz do kompa, by czytać moje posty. Dzisiaj to ja, przy kompie ślęczę niemal cały dzień.
UsuńTwoja maszyna, skoro czasy PRL-u pamięta, to pokrowiec musi być z tektury, bo takie wtedy robili. Moja jest nowsza, ale już zaliczyła speca od napraw, bo się jej szyć nie chciało, a robocze ciuchy męża o naprawę się dopominały. Z usługi uszycia nowego pokrowca, jak będzie potrzeba, się nie wymiguję, możesz na mnie liczyć.
Tak, choinka - szpilecznik jest naturalno- beżowego kolorku, wiadomo kompy przekłamują barwy.
Jak lecisz, to uważaj, żeby czasem skrzydełek nie zgubić.
Baj, baj.
Dzięki zabawie sprawiłaś sobie pożyteczną rzecz;) Świetny pokrowiec. Też pamiętam czasy kiedy trzeba było sobie jakoś radzić, ale że ja nie bardzo szyjąca jestem to dziergałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To prawda, pierwszy pomysł okazał się najlepszy. Było ich potem wiele, ale poczekam na inny kolorek i na pewno któryś zrealizuję, nie na ostatnią chwilę, tylko wcześniej. Mówią: potrzeba matką wynalazku, i to jest moja dewiza.
UsuńPozdrówka.))))))))))))
Piękny pokrowiec, życzę powodzenia w wyzwaniu. Oby Twój ulubiony kolor przyniósł Ci szczęście. Zastanawiam się nad kupnem maszyny do szycia. Jaką Ty posiadasz i czy jesteś z niej zadowolona?
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu. Moja maszyna jest niby polska, ale na licencji zagranicznej. Jeśli chcesz kupić to polecam produkt nasz rodzimy Łucznik, bywają w przystępnych cenach w Hipermarketach, a dlaczego? Bardzo długo miałam właśnie ten rodzaj maszyny i spisywał się doskonale, jest poręczny, wygodny, prosty w obsłudze, nawet dla laika w tej materii. Gdy ja kupowałam swoją /nie łucznika/ akurat ich nie mieli, a maszynę musiałam mieć na "już", dlatego ją kupiłam. jakby coś to pisz z pytaniami na priv, masz adresik, bo Ci podawałam.
UsuńPowodzenia, pozdrawiam.
Nie polecam łucznika z marketu nie pamietam jaki model ale ma na obudowie takie kolorowe motylki... łucznik to juz nie ten sam co kilka lat temu- metalowe stabilne części zastepiono plastikiem:)))) i głosno chodzi... koleżanka zakupiła w markecie i po drugiej reklamacji kupiła inna niezbyt droga maszynerie. zalezy bluebru na czym ci zalezy- zeby szyla, czy miala ozdobne sciegi, dodatkowe stopki, szyla cichutko, byla wieksza i stabilna, z mozliwoscia zdjecia "stoliczka" by mós szyc male rzeczy i rekawy...
Usuńpopatrz w sklepach, moze nawet i marketach- podnies kazda do góry, zobacz jak chodzi pokretlo... co jest w zestawie...a na pewno dobierzesz najlepsza dla siebie:)
No i twój tytuł bloga Danusiu mi teraz nie pasuje, bo zapał Twój wcale nie jest słomiany;) Jak czytając posta zobaczyłam brzeżek fotki, pomyślałam, że to haftowany obraz. A tu takie miłe zaskoczenie? Ale miałaś pomysł z tym pokrowcem;) Tego akurat nikt nie wymyślił;) Czyli, przyjemne z pożytecznym;) Piękny pokrowiec;) A ja głupia oddałam maszynę łucznik koledze, bo jego żona nie miała... W zamian kupiłam jakieś plastikowe g...., co w czasie szycia lata po całym stole... No taka już jestem... Ktoś powie ,, nie mam, czy marzę" a ja bez namysłu wszystko rozdaję;) Pozdrawiam Cię cieplutko Danusiu z samego rana;) Co do mnie nie podobne, prawda? Bo ja przecież jestem nocna ,,sówka";)
OdpowiedzUsuńI o to właśnie chodziło, mam nadzieję jeszcze nie raz czymś zaskoczyć. Cały urok w pomyśle, pierwszym zresztą.
UsuńSuper pomysł z pokrowcem i igielnikiem, 2 w 1, ja mam do maszyny pokrowca-gotowca, ale też w kolorach złoto - brązowych i lubię... przy najbliższej odsłonie i słowie o maszynie pokażę... życzę szczęścia w wyzwaniu...
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Wzajemnie:)
UsuńA ja pomyślałam że to podusia. Ładnie to zrobiłaś Danusiu, teraz maszyna będzie zabezpieczona. Podoba mi się pomysł z delikatną ozdobą. Gorąco pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka, rzeczywiście wygląda jak podusia, dlatego pokazałam dolny skrawek maszyny stojącej na stole. Uznałam, że zbyt dużo ozdób odciągnie Wasz wzrok od pokrowca, samego w sobie.
UsuńDziękuję:))))))))))
Jestem w takim szoku i tak zaskoczona, że nie wiem co napisać... byłam 100% pewna, ze zgłosisz do zabawy haft!!!!!!!!!!!! Mało tego, że trzymałaś mnie w napięci prawie do końca to jeszcze takie zaskoczenie GRATULUJĘ pomysłu i wykonania :) Gorąco pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA to mi się udało, o hafcie też myślałam, ale ostatecznie wygrał pokrowiec.
UsuńDziękuję za wiarę we mnie, jeszcze niejedno chowam w zanadrzu.
To wspaniale miło będzie Cię wciąż poznawać od nowa :)
UsuńJak tylko nadarzy się ku temu stosowna okazja, to czemu nie:))))))
UsuńNo to Danuś zaskoczyłaś mnie tym pokrowcem Spodziewałam się czego?No wiadomo,że hafcików a tu niespodzianka i to jaka piękna.Do tego ten mały igielniczek dodaje uroku całości .Taka prostota czasem sie opłaca ,bo wszystko jest jak najbardziej na tak,brązów aż nadto,beżowy elemencik też się pojawił ,do tego coś miłego do poczytania w postaci posta ,czyli wszystko na 5 +.
OdpowiedzUsuńŻaba takie cudowności łyka w mgnieniu oka i czeka w kolejnym miewsącu na więcej.
Buziaki imienniczko :)
Przyznaję bez bicia, o efekt zaskoczenia mi chodziło. Post miał wyglądać inaczej, ale ten pomysł wykorzystam innym razem.
UsuńŻabka ozorek poparzyła, ale samodzielnie, bez niczyjej pomocy, ją linkiem poczęstowałam. Już czekam na następny kolorek.
Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Udanego dzionka.Ba, baj.)))
Pokrowiec jak się patrzy! U mnie póki co oryginalny foliowy daje radę, ale twój pomysł fajny. No i odsłoniłaś drugą - krawiecką naturę :)
OdpowiedzUsuńAniu, mam wiele twarzy, nie tylko "natur", po kolei na wszystko przyjdzie czas, by je odsłonić.
UsuńDziękuję za docenienie moich umiejętności.)))))))))
Wstyd przejść obok i nie docenić! Ciekawa jestem tych innych "natur" Danusi :)
UsuńTo sobie poczekasz chwilę, ja się dopiero rozkręcam. Nie wszystko na raz, bo czkawką by się odbiło.))))
UsuńSpojrzałam najpierw na zdjęcie. "O poduszka, z łódeczką, ale dlaczego w łódce są igły ?". A potem doczytałam....Świetny pomysł z tym igielnikiem.
OdpowiedzUsuńCzasami żałuję, że moja maszyna ma plastikowy, sztywny pokrowiec - chętnie bym coś takiego popełniła, zwłaszcza, gdy patrzę na Twój.
Nowe Łuczniki to już nie te stare... Zanim kupiłam nową maszynę, pytałam w serwisie, czego nie warto. Pan powiedział, że nowego Łucznika nie przyjmie nawet do konserwacji...
Tak się składa, że to ani łódeczka, ani choineczka na igły, tylko moja wersja stożkowatego biscornu, a co nie może taka być?
UsuńPokrowiec mógłby być lżejszy, mniej poduszkowaty, ale skoro już był z watoliną przycięty wcześniej, jako rękaw, to trzeba było się pomęczyć, by uzyskać zamierzony efekt.I udało się, a Tobie życzę popełnienia takiego samego, jak nie lepszego od mojego, stary sztywny wykorzystasz do czegoś innego. Moja maszyna to nie Łucznik, w następnym poście zrobię jej odsłonę, to zobaczysz jak wygląda, a Pan z serwisu opowiada głupoty.
Pozdrowionka :)))))))))))
No właśnie, że chyba nie opowiada pan z serwisu głupot- łucznik od 4lat ma wymienione metalowe czesci na plastijowe badziewie-niestety:(
UsuńDotykałam, sprawdzałam-bo babcia i mama miały łucznik to i ja chciałam:) ale niestety- takiego badziewia nie kupie, kolezanka kupila bo ez mowila-ze to "łucznik" no i sie rozczarowała:)
ja postawiłam na jakosc w dobrej cenie:) i jestem zadowolona niesamowicie:)
Martuniu, ja nie kwestionuję tego co napisałaś o obecnych wersjach Łucznika. Fakt mają dużo plastików, ale części szyjące, mechanizm pozostał w metalowy, ponadto według mnie przestrzeń między stopką z igłą a korpusem jest nieco większa, niż w innych markach, dlatego taka była moja opinia o tym produkcie. Każdy ma prawo do własnego wyboru i oceny produktu, który chce kupić.Widzę, że zrobiła się niezła "jatka" co kto poleca, więc skończymy na tym.
UsuńBardzo fajny pomysł na ładny pokrowiec :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję::::))))))))))))))))
UsuńDanusiu, faktycznie rzucając okiem najpierw na fotkę pomyślałam, że to poducha :-).
OdpowiedzUsuńFajny taki pokrowiec, bardzo praktyczny. Ja swoją maszynę trzymam w specjalnej torbie, a overlocka przykrywam byle jakim pokrowcem z pianki, który był w zestawie. Przynajmniej mnie natchnęłaś, żeby uszyć ładniejsze ubranko dla maszyny :-)
A co do maszyn ogólnie, to jak patrzę na porządnego, starego i wysłużonego Łucznika i widzę te plastikowe maszynki w sklepach to serce się kraje... my po dłuższych poszukiwaniach, przeczytaniu wielu opinii postawiliśmy na Singera - jak na razie uznajemy to za dobry wybór. A w Łucznikach są lepsze i gorsze modele...
Pozdrawiam :-)
Tak masz rację we wszystkim co tu napisałaś. Spraw nowe ubranko na overloka/ja niestety nie posiadam takiego, ale moja córa tak/, będzie Ci za to dłużej służył, a piankę spożytkujesz na coś innego - bo przecież niczego nie wyrzucamy.
UsuńPozdrawiam:))))))
Na początku pomyślałam, że to poducha :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł z pokrowcem na maszynę :)
Pozdrawiam
Jeszcze jedna z poduchą mi tu wyskakuje, ale sama sobie jestem winna, skoro ocieplenie do uszycia pokrowca uszyłam. Już na pewno maszyna mi nie zmarznie, ani się nie przeziębi.
UsuńPozdrówka:))
Pokrowiec bardzo oryginalny. Jedno jest pewne - twoja maszyna na pewno nie zmarznie ;-) Bardzo podoba mi się pomysł z igielnikiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) A toś mi ćwieka zabiła dziewczyno, a z czym to wiesz. Czekam na odpowiedź na prywatny mail, jak nie chcesz bym zawału dostała.
UsuńWszystko już napisałam w odpowiedzi na Twój komentarz u mnie :)
UsuńWykręciłaś się sianem, niech Ci będzie to słodką tajemnicą, bo post z moim imieniem i nazwiskiem niewiele wyjaśnił. Wygrałaś.
UsuńAle fajny ten pokrowiec, mi też by się taki przydał, bo stary co prawda jeszcze się nadaje, ale jest zwykły, biały foliowy, a Twój taki fajny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Mój stary foliowy, już zaczął się "drzeć", więc nie było wyjścia, przyszedł czas na nowy. Pomysł poddany, możesz szyć dla siebie.
UsuńWidać temu materiałowi nie było przeznaczone zostać kurtką dla Ciebie, a 'wdziankiem' dla maszyny :) Super pomysł, teraz będzie ładnie się prezentować i zachęcać do pracy :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, z przeznaczeniem się nie dyskutuje, tylko realizuje jak nakazuje potrzeba.
UsuńDziękuję:))))))((((((
fajny, powodzenia
OdpowiedzUsuńDzięki:))))))))(((((((((((((
Usuńgdzie Ty tyle rydzy znalazłaś? o.O
OdpowiedzUsuńWeroniko, tyle rydzy, to Bieszczady w tym roku zaoferowały wytrwałym grzybiarzom.))))))))
UsuńPokrowiec na maszynę, to bardzo fajny pomysł ! Super wyszedł :D
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać:)))))))))))))))))
UsuńBardzo praktyczny twór. Moja maszyna stoi biedna zapomniana w kanciapie, marznie, bo nie ma kubraczka, a tu zima za pasem. Może by tak uszyć jej jakiś szykowny fatałaszek, żeby jej nie przewiało tego i owego :) Tylko i tak przewiewać będzie, bo małpa jedna zbuntowała się i zamiast szyć jak należy, ściegi fastrygowe mi robi na ponad pół centymetra i nijak przestawić się nie da. Kręcę, a ona nic. Nie lubi mnie chyba.
OdpowiedzUsuńKubraczek Twojej maszyny kolorkiem do wyzwania super dopasowany.Super
Jak taki kolorek wymyśliłaś, to nie dziw się, że kubraczek cały brązowy się uszył,
UsuńSwoją maszynę poodkurzaj, do speca oddaj, i do szycia się zabieraj, naprawiona odpłaci Ci pięknymi uszytkami, przy Twojej pomocy.
Dziękuję:))
Danusiu jakie miłe zaskoczenie - hafciki podziwiałam a tu podziwiam przeurocze ubranko dla Twojej maszynki:))) Z pewnością ubranko przypadło jej do gustu i jest jej w nim cieplutko - oby tylko dała sobie je ściagnąć od czasu do czasu, abyś mogła na niej poszyś:))) Pomysłowa praca, pięknie wykonana - ten igielniczek ślicznie się tam zadomowił, no i oczywiście jest praktyczna :) Oj to nasze chomiczkowanie ma swoje plusy - zawsze się coś przyda, dlatego też tego typu szpargałki pochowane tu i tam - u mnie w każdym wolnym kąciku domku - nazywam "przydasiami";) Gorzej u mnie jest z ich znalezieniem hi hi hi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco:) Kasia
Oj, tak Kasiu, u mnie jest tak samo. Niby wiem gdzie coś mam, ale jak przyjdzie znaleźć, to już problem, ale w końcu znajduję.Pamięć i św. Antoni, są bardzo przydatni. Z hafcików nie rezygnuję, ale czasem dobrze jest mieć jakąś odskocznię w swojej pasji. U mnie jest to szycie, chociaż nie tylko.
UsuńDziękuję, że nadal do mnie zaglądasz.))))))))))))
też myślałam, że to poducha, a pćźniej, że strasznie duży ten igielnik! :-D
OdpowiedzUsuńale mnie natchłaś Danuśka!
muszę cos takiego swojej maszynerii popełnić, bo kurzy się i wysycha notorycznie odkąd torba zaginęła w mrokach dziejów...
ze tez durna nie wpadłam na ten pomysł... :-)
Wcale durna to Ty nie jesteś, wręcz komiczna, ale to nie wada, tylko zaleta. Bierz się za szycie, nie tylko karteczki twórz, bo pokłady pomysłów u Ciebie niewyczerpane. Powodzenia.))))))))))
UsuńFantastyczny pokrowiec i igielniczek-super!!!! ja na razie mam pokrowiec na maszyne..ale pewnie wkrótce sie zestarzeje i pojawi sie nowe wdzianko.
OdpowiedzUsuńpraca zaliczona bo przeciez tu o brazy chodzi-im wiecej brazu w brazie tym lepiej!
Bardzo dziękuję.)))))))
UsuńMyślałam również że to podusia ..ha ha ja osobiście nie czuje tego kolorku, ale twoja praca fajniutka
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz takie zdanie o podusiowym pokrowcu.
UsuńBardzo ładna praca i do tego praktyczna! takie połączenia lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńNie tak prosto jest wymyślić coś by było fajne i zarazem praktyczne, jeszcze w określonym odgórnie kolorze. Jednak pierwszy pomysł zwykle bywa najlepszy, u mnie tak właśnie było. Dziękuję, że wyraziłaś swoją opinię.))
Usuńpokrowiec ważna i przydatna rzecz, tym bardziej jak ładnie wykonana :) Zaskoczyłaś mnie, że nie ma hafciku:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że się podoba. Z tym zaskoczeniem, to fakt, udało mi się, ale teraz sprawdziłam moje wcześniejsze posty i nawet miałam taki w brązie niepublikowany obrazek. Cóż teraz to "musztarda po obiedzie", może jeszcze się kiedyś przyda. Zobaczymy.)
UsuńSprawdziłam jeszcze raz dokładniej, był publikowany w poście z 17 lipca, więc niestety nie mogłam go pokazać raz jeszcze.
UsuńŚwietny pomysł na pokrowiec i na igielnik jako jego ozdoba.Kiedyś sobie uszyję...Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPomysł poddany do wykorzystania, nie ma zakazu kopiowania.
UsuńFajny pokrowiec a najważniejsze, ze igły na wyciągnięcie ręki:) Podoba m i się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję bardzo.)))))))))))
Usuńbardzo fajny pomysł na ubranko dla maszyny. o sprzęt trzeba dbać a jak element ochronny wygląda jeszcze ładnie to już całkiem na plus. zaskoczył mnie doszyty igielnik, bomba :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrunt to wygoda. Igielnik jest przypięty, nie doszyty, w każdej chwili może być postawiony obok sprzętu.Masz rację, należy dbać o wszystko w detalach, wszak to o nas świadczy.
UsuńBardzo fajne ubranko ma Twoja maszyna,na pewno jest o wiele gustowniejsze niż fabryczne pokrowce,w takim ciuszku wcale maszyny nie trzeba chować po kątach,chyba też o takim pomyślę
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, naśladownictwo wskazane.)))))))))))
UsuńSuper ubranko dla maszyny. Mojej też by się takie przydało bo póki co okrywa się tylko przeźroczystym workiem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mój wcześniejszy pokrowiec załączony do maszyny, właśnie się podarł, więc przyszedł czas na nowe ubranko, a że poduchowate wyszło, to tylko więcej roboty było z uszyciem.
UsuńPozdrawiam:))))))))))
Pokrowiec super:)) Nie znam się na szyciu ale mi się podoba:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.)))))))))
UsuńBardzo fajny pomysł, a pokrowiec jest super:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:))))))))))
UsuńOoo manio....ileż komentarzy :)
OdpowiedzUsuńLedwo tu dobrnęłam hi hi :)
No,ale nie dziwię się :) Fajnie napisany post - to i czytać się chce :)
Baaa...a jeszcze bardziej komentować :)
No i oczywiście oryginalna praca !!!
Nikt jeszcze nie zaserwował nam Tutaj pokrowca na maszynę :) I to jakiego :) ???
Świetny pomysł,a igielnik w DYCHĘ STRZAŁ :)
Pozdrawiam serdecznie :)***
Bardzo mi miło.
UsuńWyobraź sobie, że ja też mam problem z dotarciem do komentarza i napisaniem odpowiedzi, tyle tego jest.
Fajnie,że się ubranko na maszynę podoba.
Super pomysł, muszę przyznać się też bym musiała swojej coś takiego sprezentować, bo bidulka się kurzy jak jej nie używam:) pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPomysł poddany, czas na realizację, nie musi, ale może być taki puchaty, jak mój. Do dzieła Moniczko.))))))))))
Usuńbardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńDzięki.)))
UsuńPomysł z "futerałem"na maszynę rewelacyjny, a kosz rydzy ...och jak ja bym chciała tyle ich znaleźć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.))))))))
UsuńRewelacyjny pomysł a przy tym bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Aniu.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.))))))))
UsuńDanutko pokrowiec super, lubię tu do Ciebie zaglądać!!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję, jest mi bardzo miło z tego powodu.)
Usuń